Wydawałoby się, że wszystko, co kocha pachnie drewnem.
Jednak swoje uczucia ulokował w stworzeniach, które sięgają nieba.. .
Już jako mały chłopiec interesował się ptakami. W wieku dwunastu lat zaczęła się fascynacja gołębiami. Jego dziadek był hodowcą gołębi polnych. On zamarzył o pocztowych, które mimo wywiezienia kilkaset kilometrów zawsze wracają do swojego gniazda. W 1980r. zaczął praktyki stolarskie u swojego „Mistrza”, hodowcy gołębi pocztowych. Przypadek? Być może, ale to on podarował mu ich pierwsze jaja, które podłożył gołębiom polnym swojego dziadka. Tak wykluły się jego pierwsze gołębie pocztowe. Tego samego roku zapisał się do Polskiego Związku Hodowców Gołębi Pocztowych. Wówczas w jego gołębniku znajdowało się trzydzieści gołębi, wyklutych z podarowanych jaj oraz tych, które zatrzymały się z gołębiami jego dziadka i okazały się pocztowymi. Jak zareagowali rodzice na pomysł syna? Otóż byli przeciwni, ponieważ ze względu na loty, poświęcał im maximum swojego czasu wolnego. Poza tym, było to bardzo kosztowne hobby. Nie krył, że początkowo nie było łatwo być hodowcą, ponieważ jako uczeń nie miał dużo pieniędzy, by móc w nie inwestować. Wiedzę w temacie hodowli pozyskiwał z książek czy czasopism. Czujnym okiem obserwował też doświadczonych kolegów. Wiedział na pewno, że sztuką jest wyhodować dobrego gołębia, bo nikt nie chciał zdradzić, jak to się robi. Zastanawiałam się, czy ptaka można wychować.., czegoś nauczyć. Otóż tak. Reagują na swojego hodowcę, na sypiące się z jego ręki ziarno, wracają do swoich gołębników. Każda para ma swoją klatkę. Gołębie parują się same, ale zdarza się, że pomaga naturze. Zapytany o to, czy gołębie mają uczucia, bez zastanowienia odpowiedział, że tak. Zauważa w ich oczach smutek, gdy drugą połówkę wysyła na lot, a żeby ten był udany taką metodę lotowania się stosuje. Teraz w posiadaniu ma około 130 gołębi. Wyznał, że potrafi godzinami zastanawiać się, które spośród nich wytypować na lot. Ich hodowla wymaga dużej cierpliwości, a wyhodowanie "asa" i wielu poświęceń. Dobry gołąb niejednokrotnie zostaje wystawiany na próbę od 100 do 1200 kilometrów. Jeśli kilka lotów się sprawdzi, zostaje "asem" w gołębniku. W sezonie, czyli między majem a sierpniem, potrafił niemal całymi dniami przesiadywać przy gołębnikach i wypatrywać na niebie swoich „goldenów”. Najważniejszy był powrót, z czasem ich szybkość. Istotne było, aby jak najszybciej po przylocie odbić gołębia na zegarze, wskazującym godzinę osiągniętego celu. Na szczęście i w tej dziedzinie nastała innowacja. Proste zegary z gumką zastąpiły elektroniczne z chipami. Aktualnie doświadcza mniej stresu, a radość taką samą. Wspominając pierwsze zegary, wyznał, że w okresie lotów pod swoją pasję organizował życie rodzinne. Zdarzało się, że również życie zawodowe. Zapytany, o czasy treningów, śmiejąc się opowiedział, że każda dłuższa podróż z najbliższą rodziną, ciągnęła za sobą przyczepę wypchaną do granic możliwości gołębiami. Czy każdy lot to nieprzespana noc? Wyznał, że na początku były przeżycia, przywyknął, ale każdy zagubiony gołąb to wielka strata. Kiedy pierwszy raz oczekiwał ich powrotu czuł niepokój, ale wierzył w nie od samego początku. Zastanawiałam się, co czuje hodowca, kiedy nie wraca najlepszy gołąb. Okazuje się, że w tym przypadku tydzień chodzi do tyłu.. . Z biegiem lat i coraz większym doświadczeniem przekonał się, że same treningi to nie wszystko. Co więcej, uzupełnianie klatek ziarnem też nie, bo aby gołąb miał dobry lot to musi mieć odpowiednią dietę przez cały rok. Dietę przemyślaną, tak dobrze i zbilansowaną na tyle, że zadziwiłaby niejednego. Dowiedziałam się, że w życiu jest przeciwnikiem wszystkiego, co "sztuczne", dlatego żywność dla gołębi produkuje w większości sam. Na pytanie, jak to robi, krótko odpowiedział, że "blenduje" witaminy, czyli trochę owoców, do tego trochę warzyw i bomba witaminowa gotowa. Z jego wspomnień można wyczytać wiele anegdot np. otrzymując słynny „Biovital” na imieniny, ten nie znajduje miejsca w domowej szafce, ale w gołębniku. Kiedy wnuk nie dopija mleka, trafia ono do gołębnika.., a przygotowany dla niego koktajl owocowy? Rzadko, kiedy zostaje dopity do końca, bo przecież ma sporo "pociech" do dzielenia się. Ku mojemu zdziwieniu, gołębie przyjmują również szczepionki, aby nie dostały kataru.. . Jak sam powiedział, z biegiem lat hodowanie gołębi pocztowych coraz bardziej przypomina ciężką pracę trenera lekkoatlety niż chwycenie oddechu późnym popołudniem po pracy. Nie krył, że to hobby czasochłonne i kosztowne. Mając hodowlę umiarkowaną są to średnie koszta, jednak chcąc mieć w posiadaniu dobre gołębie, przepadają dobre wczasy. Czym dla ptaka są skrzydła, tym dla człowieka przyjaźń. Zawsze cenił relacje międzyludzkie, a dzięki swojej pasji nawiązał dużo przyjaźni. To z kolegami, hodowcami, spędza najwięcej czasu. Cieszą się z wzajemnych sukcesów. Radości zawsze przeżywają razem, dlatego też smutki dzielą na pół. Pod koniec lotów, organizują spotkania i podsumowują sezon. Omawiają błędy organizacyjne np. loty w złej pogodzie, ale zaznacza, że nikt nie wspomina o swoich "sztuczkach hodowlanych". Zapytany o to, czy ma marzenie związane z gołębiami, krótko odpowiedział: Aby były jeszcze szybsze. Konkurencja nigdy nie śpi. Trudno się nie zgodzić. Z gołębiami łączy mnóstwo pięknych wspomnień, ale jego serce mieści również tragiczny dzień, który pamięta do dziś, mimo że minęło już 13 lat. To miało być Wielkie Święto Hodowców Gołębi w Hali Międzynarodowych Targów Katowickich. Targi odbywały się od 55 lat, co roku przyciągając liczne grono hodowców i zwiedzających z całej Polski. Jedną z atrakcji 56. wystawy, którą zaplanowano na trzy dni, od 27. do 29. stycznia, było współzawodnictwo okręgowe. W sobotę, 28. stycznia, w drugi dzień wystawy runął dach.. . Halę odwiedziło blisko 8 000 osób, a wśród nich był on. Jego córki do dzisiaj ze łzami w oczach wspominają dzień, w którym roztrzęsiony wujek przyszedł do nich z zapytaniem, czy mają numer telefonu do kolegi, z którym się wybrał. Z braku przekonania do wszelkiej cyfryzacji, sam jeszcze wtedy nie posiadał telefonu komórkowego. Na szczęście wszystko, co działo się podczas katastrofy, sam wie z mediów, bo dosłownie 15 minut wcześniej opuścił to miejsce. Ta sytuacja i myśl, że spędzasz z kimś czas, a nazajutrz tej osoby mogłoby nie być, dużo je nauczyła. To wydarzenie, choć utkwiło w pamięci na zawsze, wciąż wywołuje te same żywe emocje.. . Czy hodowca gołębi pomyślał kiedykolwiek o sprzedaży? Otóż, jak się domyślałam, odpowiedź mogła być tylko jedna, NIGDY!!!. Jak zaniemogę to będę je z procy karmił – śmiejąc się odpowiedział. A może przejmie je młodsza córka? Co ona na to? To nie bez znaczenia.
– Najłatwiej byłoby mi je sprzedać, ale.. czy tego chciałby mój tata?
W moim pokoju w domu rodzinnym, na ścianie widnieje
napis: Dla człowieka, podobnie jak dla ptaka, świat ma wiele miejsc,
gdzie można odpocząć, ale gniazdo jest tylko jedno.
– Mieszkam w Warszawie,
ale zawsze wracam.
Mój bohater? Dumny tata zawsze czeka. Mimo że jest
hodowcą z trzydziestoośmioletnim doświadczeniem i wcale nie małymi
osiągnięciami, to wciąż nie lubi o nich mówić, bo wie, że są lepsi..,
ale wie też, że w życiu nie chodzi o to, żeby być najlepszym.
Tylko żeby w ogóle być.
J.
Łzy w oczach malują się same♥️
OdpowiedzUsuń