Przejdź do głównej zawartości

#Ewelina_Bator

Większość życiorysów nie pokazuje krętej ścieżki, którą  wiedzie nas los, ani etykietek, jakie przyklejali nam ludzie po drodze. Wygładzamy swoje CV, zmieniamy nazwy dawnych stanowisk, pomijamy te epizody, których chętnie byśmy sobie oszczędzili. My? – być może tak, ale Ona? – z pewnością nie. Bo wie, że te wszystkie zajęcia, które mogą wydawać się niedorzeczne i bezmyślne, bardzo ją wzbogaciły. Dziewczynę z Wałbrzycha, która spełniła swoje dziecięce marzenie o byciu lekarzem albo prawnikiem? Czy odnalazła jeszcze inną drogę? Gdy miała dwanaście lat jej rodzice wyjechali do pracy za granicę. Wówczas razem z siostrą zamieszkała u dziadków w Oławie. Przy wyborze zawodu rodzice nie kierowali ją w żadną stronę. Jej siostra interesowała się sztuką w szerokim jej słowa pojęciu, dlatego pewnego dnia zabrała ją na zajęcia aktorskie, które  prowadził  wrocławski  aktor – Tadeusz Szymków. Ulegając sile perswazji siostry, poszła na pierwsze zajęcia.., ale wychodząc z nich powiedziała, że nigdy więcej tam nie wróci. Dla niej, jako dwunastoletniego dziecka, które zawsze bardzo pilnie się uczyło; które było przewodniczącą szkoły, i dla którego wszystko musiało być takie, jak jej się wydawało, że być musi, czyli ludzie poprawni, a życie perfekcyjne, aktor prowadzący te zajęcia był na tyle barwną postacią, mającą w sobie ogrom emocji, że ona nie do końca rozumiała, o co w tym wszystkim chodzi. Na pierwszych zajęciach Tadeusz Szymków opowiadał bardzo dużo o teatrze, o tym jak wygląda praca aktora, wcale nie kryjąc, że to ciężki zawód. Z uwagi na fakt, że zabrała ją starsza siostra, nie było możliwości, aby nie pojawiła się na drugich zajęciach. Nie bez kozery, ponieważ po trzecich stwierdziła, że to jej się podoba. Siostra zrezygnowała, ona została. Zupełnie, jakby  kierowała  się  w   życiu   zasadą: Nieważne, na jaki szczyt się wspinasz – zawsze zabieraj kogoś ze sobą. Ona zdecydowała, że zabierze ją. I słusznie, bo znalazła swój rytm i poszła jak burza. Z Tadeuszem współpracowała kilka lat. Był on dla niej bardzo ważnym i bliskim człowiekiem. Relacja była silna na tyle, że była obecna podczas jego śmierci. Tadeusz zachorował na nowotwór. Wspomina, że wchodząc do do szpitala, kilka godzin przed śmiercią.. był w takim stanie, że przebudzał się, zasypiał – średnio kontaktował. Pamięta, że w momencie, kiedy podeszła do jego łóżka i złapała go za rękę, przebudził się. Kiedy ją zobaczył – pomimo tego, że umierał – zapytał, czy u niej wszystko w porządku.. . Znakomity człowiek. Ubolewa nad tym, że tak mało doceniony jako artysta w Polsce. Życie jest niesprawiedliwe, ale i tak jest dobre. Po ukończeniu liceum była zdecydowana na szkołę teatralną. Zdawała do trzech – w Łodzi, Warszawie i we Wrocławiu. Pamięta, że na swoich pierwszych egzaminach do szkoły była bardzo spięta i zestresowana. W ogóle nie wiedziała, co ma tam robić.. . Był to również czas, kiedy myślała, że przecież jest tyle pięknych i zdolnych ludzi.. . Pojawiały się momenty zwątpienia, że Szkoła Teatralna nie do końca jest dla niej, że nie jest wystarczająco dobra, aby móc w niej być. Mimo że sztukę odbierała jako pokonywanie własnych słabości, to niestety nie było jej dane wypróbować swoich sił. Co prawda, nie do szkoły teatralnej, ale dostała się na dziennikarstwo we Wrocławiu. Jednak, siedząc kolejną godzinę na wykładzie czuła, jakby była w innym świecie. Otworzyła, więc laptopa i zaczęła szukać zajęć aktorskich. Okazało się, że trwają nabory do Warszawskiej Szkoły Filmowej. Nie zastanawiając się złożyła papiery. Z powodzeniem zdała wstępne egzaminy i zaczęła uczestniczyć w zajęciach weekendowych. Wspomniała, że weszła do domu w Oławie, i zaczęła pakować walizkę, kiedy rodzice zapytali ją, czy wszystko w porządku. Oznajmiła, że: Tak tylko wyjeżdżam do Warszawy. Byli zszokowani jej odpowiedzią, jednocześnie zmartwieni tym, czy sobie poradzi. Odpowiedziała: Spoko, ze wszystkim sobie poradzę. Zadzwoniła do swojej cioci, mieszkającej w Ożarowie Mazowieckim z zapytaniem, czy mogłaby zamieszkać u niej przez chwilę. Wyznała, że nie kryła zaskoczenia, ale się zgodziła. Ciocia jest cudownym  człowiekiem i pamiętam jak zawsze czekała na mnie ciepła kanapka – wspomniała. Był listopad i padał śnieg. Ona przyjechała z jedną walizką, i wysiadając na dworcu centralnym nie wiedziała, co ma ze sobą zrobić. Jednak wiedziała, że jeżeli chce zostać w Warszawie, to musi jak najszybciej poukładać sobie życie.., czyli znaleźć pracę.., przyjaciół. Pałac Kultury i Nauki wydawał jej się być najlepszym miejscem poszukiwań, dlatego ruszyła przed siebie. Dotarła do Teatru Studio, gdzie udało jej się porozmawiać z dyrektorem, któremu oznajmiła, że będzie w przyszłości aktorką, dlatego chce tutaj pracować. Śmie twierdzić, że nie odebrał jej wówczas zbyt poważnie. Mimo to zabrał do znajdującej się w murach teatru małej knajpki, prosząc, aby zapytała, czy tutaj nie szukają kogoś do pracy. Jej podejście było takie, żeby pierwszego dnia rozpocząć pracę, bo miała świadomość, że to konieczne, jeśli chce zostać w Warszawie. A chciała, bo wiedziała, że ma w tym mieście, wiele rzeczy do zrobienia. Początkowo pracowała w małej knajpce teatralnej, ale już po kilku miesiącach zaczęła pracować w kasie teatru, cały czas studiując w Warszawskiej Szkole Filmowej. Pamięta zajęcia z Sonią Bohosiewicz, która zapytała wtedy, w ostatni dzień składania teczek do Akademii Teatralnej w Warszawie, czy zdaje. Odpowiedziała, że to nie ma już sensu, ponieważ dwa razy ją odrzucili. Poza tym wiedziała, że naprawdę dużo wiedzy uzyskuje w WSF, dlatego tym bardziej nie czuła potrzeby. Kobieta zmienną jest. Przypomniała sobie, żeby nie przyjmować odmowy do wiadomości w walce o to, co w życiu kocha, dlatego za namową Sonii zdecydowała się pójść do tej szkoły. Egzaminy były ciężkie i trwały kilka dni. Pamięta, że w porównaniu z pierwszymi egzaminami, w ogóle nie czuła napięcia. I to jej bardzo pomogło. Po egzaminach rozpoczęła studia stacjonarne, wiązało się to z kolejnymi zmianami. Trafiła do restauracji w samym centrum stolicy. Pracę kończyła bardzo późno. Najwięcej godzin pracowała w weekendy. Kiedyś udało jej się policzyć rekord, i było to około 40 h na nogach. Wyznała, że był czas, kiedy sypiała godzinę, maksymalnie dwie. Teraz śmieje się, że czasami też nie śpi przez 40 h, ale tylko wtedy, kiedy wyjeżdża w piękne miejsce, i nie chce stracić ani sekundy. Czy już wtedy wiedziała, że za sukces trzeba zapłacić z góry – i to wysoką cenę? Wyznała, że wtedy w ogóle nie myślała, żeby odnieść jakiś sukces. Miała głód wykonywania i robienia. Po prostu. Czasami czuła, że na zajęciach nie dawała z siebie tyle, ile by chciała.. . Zawsze uważa, że można byłoby.., że można więcej. Bo można – śmiejąc się wtrąciła. Pamięta, jak budziła  się w zimie przy otwartym oknie, stojąc przy nim kilka minut w celu rozbudzenia się, bo czasami, ale tylko czasami zmęczenie wygrywało – zaznaczyła z uśmiechem. Zdrowie i odporność udało się zahartować – wyznała. Uwielbiała, i do dziś uwielbia oglądać bajki. W tamtym okresie bajka Księżniczka i żaba była tą, którą oglądała bardzo często. W jej fabule Księżniczka, ponieważ chce otworzyć ekskluzywną restaurację, ciężko pracuje, i to na dwie zmiany. Był w niej krótki motyw, kiedy ona wpada na łóżko, dzwoni już budzik dosłownie, kiedy tylko się położyła.., ona wstaje, przebiera się i idzie do kolejnej pracy. Moja Księżniczka miała podobnie.. praca, szkoła, praca.., dodatkowo życie w Warszawie nie było łatwe.. Życie w ogóle nie jest łatwe – skomentowała. Wtedy lubiła iść do pracy, bo odpoczywała od szkoły.., a w szkole od pracy. Dzięki temu, że w pracy grała różne role – najczęściej pozytywne – zawsze była miłą i uśmiechniętą. Pracowała szybko jak samochód rajdowy, przynajmniej tak się starała i zawsze otrzymywała wysokie napiwki. Dziś śmieje się, że dzięki temu wówczas, bardzo dużo ludzi pomogło jej opłacać mieszkanie i rachunki. Dlatego zawsze, jak spotykacie dobrą kelnerkę lub kelnera zostawiajcie napiwki – z uśmiechem dodała. Zastanawiało mnie, czy wysokie napiwki otrzymywała ze względu na uprzejmość i komunikatywność, czy może urodę ? Zgadza się, oba czynniki odegrały znaczącą rolę. Warszawa okazała się być dla niej sprawdzianem życia. Nie ukrywa, że przeprowadzała się w niej dwadzieścia kilka razy. Jak sama wyznała, miało to dużo  plusów – sztuka minimalizmu została opanowana do perfekcji i chociaż teraz już nie spakowałaby się do jednej walizki to chomikowanie rzeczy wciąż nie jest jej mocną stroną. Do dzisiaj pamięta sytuację, kiedy wracała po pracy, w ciemną noc do domu, i miała wystawione wszystkie walizki. Współlokatorka, która wynajęła jej mieszkanie, okazało się, że ma męża. On nagle wrócił do domu, więc szybko trzeba było zwolnić miejsce w mieszkaniu.. Na szczęście zawsze miała wokół siebie ludzi, którzy chętnie wyciągali pomocną dłoń. Wówczas będąc w sytuacji, kiedy ktoś ją wyrzucił z domu mogła zadzwonić do przyjaciół, którzy mówili: Wpadaj, czekamy z herbatą i kolacją. Opowiadała, że wtedy zatrzymała się u przyjaciółki, mieszkającej z rodzicami, którzy przyjęli ją na dwa tygodnie. Wyznała, że uwielbiają się do dzisiaj. Uważa, że człowiek sam sobie w życiu nie poradzi, bo zawsze, czy chce czy nie, to jest od kogoś zależny. Spotkała na swojej drodze wielu wspaniałych ludzi, dlatego też każdego dnia stara się być lepsza   – dla  siebie – i innych. Zawsze wiedziała, że niezależnie od tego, jak dobrze lub źle wygląda sytuacja, ona i tak się zmieni. Jej sekret polega na tym, żeby do niczego w życiu zbytnio się nie przywiązywać ani  do  tego,  co  dobre  ani  do  tego,  co  złe. Dobra  passa przychodzi i odchodzi. Zła passa przychodzi i odchodzi. Nie trzymała się kurczowo tej pierwszej, ani nie walczyła z tą drugą, tylko z każdej sytuacji wyciągała wnioski dla siebie. Była świadomą, że życie to pasmo problemów: albo akurat przeżywała kłopoty, albo z nich wychodziła, albo nieświadomie przygotowywała się na kolejne. Wiedziała, że dzieje się tak, dlatego, że Boga bardziej interesuje charakter niż jej wygoda. I dała się doskonale poznać. Na trzecim roku studiów do szkoły przyjechała z wizytą Anna Strasberg, Razem z przyjaciółką otrzymały stypendium do nowojorskiej szkoły Lee Strasberg. Obie wyleciały do Nowego Jorku na wakacyjny kurs, kończący się dyplomem. Podczas pobytu miała dużo zajęć przed kamerą, który sama wspomina jako fantastyczna przygodę, ale też ogrom stresu. Zajęcia odbywały się codziennie przez miesiąc i nie było zajęć, żeby ktoś nie wyszedł na scenę i nie pracował. Przyznała, że tamtejsza praca skradła jej serce do tego stopnia, że dzisiaj zaczyna tęsknić.., co jest dowodem, że wybrała dobrą drogę. Ukończyła szkoły, zdobyła dyplomy i wtedy bardzo dużo podróżowała. Do tego stopnia, że rodzice widywali córkę na zdjęciach. Wie, że na pewno ciężko było – i jest – pogodzić im się z tym, że wyjechali za granicę, a w momencie, kiedy byli w domu, to ona wyjechała. Jest świadoma, że dla nich to utracony moment dzieciństwa, a później dorastania. Mimo to dzisiaj mają cudowny kontakt. Jej rodzice pogodzili się z szalonymi pomysłami córki i zawsze bardzo ją wspierają. Dziś jest dojrzałą 28-letnią kobietą, a oni JEDNAK czasami, ale tylko czasami myślą, że dalej jest szesnastoletnią dziewczyną.., ale rodzice chyba tak mają. Sama czeka na ten moment, aż zostanie mamą, i wtedy pewnie wszystko lepiej zrozumie. Nie jest w ciąży, ale zdradziła, że znalazła idealnego kandydata na męża i ojca. Jako szesnastoletnia dziewczyna i teraz dwudziestoośmioletnia kobieta w życiu kierowała, – i kieruje się zasadą, – że energia, którą oddajesz, prędzej, czy później musi wrócić. Stara się być dobrą i nie ranić ludzi, bo wie, że wszystko wraca.
Czy czuje się spełniona? Tak, mając na myśli edukację. Jednak wie, że to nie koniec, bo ma świadomość, że całe życie trzeba się uczyć. Historia tej cudnej kobiety jest dowodem na to, że sytuacje, które odważyła się niejednokrotnie definiować jako porażki w swojej głowie, przyniosły jej niezliczone korzyści. Dotychczas myślałam, że życie składa się z pagórków i dolin – na zmianę przedzierasz się przez mrok i trafiasz na szczyt. Już w to nie wierzę. Ta historia sprawiła, że życie nie przypomina mi serii dolin i wzgórz, a raczej dwie szyny toru kolejowego, bo w każdym momencie spotyka nas coś dobrego i coś złego. Niezależnie od tego, jak wspaniale układa się życie, zawsze jest w nim coś złego, co wymaga pracy. I niezależnie od tego, jak fatalnie wygląda sytuacja, zawsze jest w życiu coś, za co można podziękować Bogu. Ta historia inspiruje mnie w gorsze dni. By zawsze wstać i stawiać życiu czoła dokładnie jak robiła to, ona. Zrozumiałam, że niebo codziennie się do nas uśmiecha. Tylko czasami jest to uśmiech przez łzy.
Życie każdego z nas to szalona, cudowna podróż. Panuje w nim chaos, później przychodzi spokój, a potem wszystko zaczyna się od nowa. Sekret polega na tym, żeby cieszyć się tą przejażdżką. Każdą jej chwilą. Jakie marzenie ma bohaterka tej historii? Otóż Ewelina Bator pragnie zbudować postać, która zapadnie w pamięć ludziom.
Wiedz, że to marzenie się nie spełniło, bo wciąż trwa. Ona wie, że w życiu nie chodzi o to, by pędzić przed siebie. Nie chce traktować swojego marzenia, jak przerwy od prawdziwego życia.
Bo to właśnie ono jest prawdziwym jej życiem.
 
J. 


Komentarze

  1. Jak pieknie napisane. Czytałam z zapartym tchem, trochę jakbym czytała o sobie, podobne emocje, spojrzenie na życie, siła walki.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Szczęście jest wtedy, kiedy tworzysz coś, co ma wartość dla innych

Takimi zdjęciami zostałam dziś obdarowana i w takim momencie nie ma dla mnie czegoś fajniejszego niż świadomość, że ktoś ma ochotę mnie czytać na swoich wakacjach. Nigdy nie ukrywaj wiedzy, którą masz dla siebie, bo nie jest Twoja. Zawsze się nią dziel, tak by inni mogli z niej korzystać. Miałam to w głowie, pisząc tę książkę. Z każdego zrealizowanego spotkania wyniosłam wiedzę taką życiową, która już nieraz pomogła mi rozwiązać jakiś „problem” albo pozwoliła utożsamić się z sytuacją, dzięki czemu sama znalazłam rozwiązanie. Z ust „bohaterów” padło wiele ważnych słów i chciałam się nimi podzielić, przelewając je na papier. Nie jest dla ludzi wartościowe, co sądzisz na ich temat czy jakie masz opinie – prawdę mówiąc, Twoje opinie obchodzą tylko Ciebie. Ale to, co dotyczy ich samych, co ulepsza jakość ich życia – to jest coś, na czym możesz przenosić góry. Tak się nie tylko robi najlepsze biznesy, tak się też pisze najlepsze teksty. Cieszę się, bo dzięki temu zwiedziłam już tro...

LIVE YOUR DREAMS: 23 scenariusze napisane przez życie

Jestem zaskoczona za każdym razem, gdy patrzę w lewy górny róg tej okładki. Choć jak przypomnę sobie podróże po całej Polsce i długie tygodnie, gdy dzień w dzień pisałam do późnej nocy mam pewność, że to jednak nie jest żart. Impulsem do powstania tej książki była kawa z Magdaleną Górką w jednej z łomiankowskich kawiarni. Opowiadałam jej o spotkaniach, które zrealizowałam – Jagoda, z tego powinna być książka… ! – Magda, słowa są zbędne... Codziennie na swojej drodze mijamy cudotwórców. Najczęściej są przebrani za zwykłych ludzi: mówcę motywacyjnego, dyrektora, pisarza, chirurga plastyka, fryzjera stylistę, modelkę, scenarzystkę, wizażystkę, pasjonata gołębi, reportera telewizyjnego, perkusistę, aktorkę teatralną, Podziaranego Tatę, mamę Alexa, malarkę, aktora, żużlowca, siostrę, autora książki, blogerkę, rodziców, księgową. Lubię ich, dlatego zapragnęłam poznać jeszcze bliżej. I tak od słowa do słowa czułam coraz większe flow, zaufanie i pasję. Kiedyś usłyszałam, że ludzie c...

Jesteśmy produktem opowieści, którą sami sobie tworzymy

23 lipca w swoje 23 urodziny wydałam książkę LIVE YOUR DREAMS: 23 scenariusze napisane przez życie. Kilka miesięcy temu wzięłam udział w plebiscycie organizowanym przez Imperium Kobiet na Książkę Roku 2019. Sto procent głosów zostało rozłożone na dwunastu zgłoszonych autorów w konkursie. Moja pierwsza książka zdobyła wspaniałe drugie miejsce, zdobywając 23% głosów. Przypadek? Nie sądzę.  Kiedyś przeczytałam, że liczby to podstawowe narzędzia, którymi anioły posługują się w komunikacji z nami. Postanowiłam zaspokoić swoją ciekawość i tak zaczerpnęłam wiedzy. Anielska liczba 23 składa się z energii i atrybutów cyfry 2 i cyfry 3. Cyfra 2 rezonuje z równowagą, dyplomacją i współpracą, wiarą i zaufaniem, wnikliwością i wrażliwością, partnerstwem i relacjami z innymi, obowiązkiem i służbą, zachętą i szczęściem oraz dążeniem do celu życiowego (realizacją swoich życzeń, marzeń) i misji duszy, wypełnieniem planu Boskiego. Cyfra 3 przynosi wibrację radości i optymizmu, ekspansję i wzr...