Większość życiorysów nie pokazuje krętej ścieżki,
którą wiedzie nas los, ani etykietek, jakie przyklejali nam ludzie po
drodze. Wygładzamy swoje CV, zmieniamy nazwy dawnych stanowisk, pomijamy te
epizody, których chętnie byśmy sobie oszczędzili. My? – być może tak, ale Ona? – z pewnością nie. Bo wie, że
te wszystkie zajęcia, które mogą wydawać się niedorzeczne i bezmyślne, bardzo
ją wzbogaciły. Dziewczynę z Wałbrzycha, która spełniła swoje dziecięce marzenie
o byciu lekarzem albo prawnikiem? Czy odnalazła jeszcze inną drogę? Gdy miała
dwanaście lat jej rodzice wyjechali do pracy za granicę. Wówczas razem z
siostrą zamieszkała u dziadków w Oławie. Przy wyborze zawodu rodzice nie kierowali
ją w żadną stronę. Jej siostra interesowała się sztuką w szerokim jej słowa
pojęciu, dlatego pewnego dnia zabrała ją na zajęcia aktorskie, które
prowadził wrocławski aktor – Tadeusz Szymków.
Ulegając sile perswazji siostry, poszła na pierwsze zajęcia.., ale wychodząc z
nich powiedziała, że nigdy więcej tam nie wróci. Dla niej, jako
dwunastoletniego dziecka, które zawsze bardzo pilnie się uczyło; które było
przewodniczącą szkoły, i dla którego wszystko musiało być takie, jak jej się
wydawało, że być musi, czyli ludzie poprawni, a życie perfekcyjne, aktor
prowadzący te zajęcia był na tyle barwną postacią, mającą w sobie ogrom emocji,
że ona nie do końca rozumiała, o co w tym wszystkim chodzi. Na pierwszych
zajęciach Tadeusz Szymków opowiadał bardzo dużo o teatrze, o tym jak wygląda
praca aktora, wcale nie kryjąc, że to ciężki zawód. Z uwagi na fakt, że zabrała
ją starsza siostra, nie było możliwości, aby nie pojawiła się na drugich
zajęciach. Nie bez kozery, ponieważ po trzecich stwierdziła, że to jej się
podoba. Siostra zrezygnowała, ona została. Zupełnie,
jakby kierowała się w życiu
zasadą: Nieważne, na jaki szczyt się wspinasz – zawsze zabieraj kogoś
ze sobą. Ona zdecydowała, że zabierze ją. I słusznie, bo znalazła swój
rytm i poszła jak burza. Z Tadeuszem współpracowała kilka lat. Był on dla niej bardzo ważnym i
bliskim człowiekiem. Relacja była silna na tyle, że była obecna podczas jego
śmierci. Tadeusz zachorował na nowotwór. Wspomina, że wchodząc do do szpitala,
kilka godzin przed śmiercią.. był w takim stanie, że przebudzał się, zasypiał –
średnio kontaktował. Pamięta, że w momencie, kiedy podeszła do jego łóżka i
złapała go za rękę, przebudził się. Kiedy ją zobaczył – pomimo tego, że umierał
– zapytał, czy u niej wszystko w porządku.. . Znakomity człowiek. Ubolewa nad
tym, że tak mało doceniony jako artysta w Polsce. Życie jest niesprawiedliwe,
ale i tak jest dobre. Po
ukończeniu liceum była zdecydowana na szkołę teatralną. Zdawała do trzech – w
Łodzi, Warszawie i we Wrocławiu. Pamięta, że na swoich pierwszych egzaminach do
szkoły była bardzo spięta i zestresowana. W ogóle nie wiedziała, co ma tam
robić.. . Był to również czas, kiedy myślała, że przecież jest tyle pięknych i
zdolnych ludzi.. . Pojawiały się momenty zwątpienia, że Szkoła Teatralna nie do
końca jest dla niej, że nie jest wystarczająco dobra, aby móc w niej być. Mimo
że sztukę odbierała jako pokonywanie własnych słabości, to niestety nie było
jej dane wypróbować swoich sił. Co prawda, nie do szkoły teatralnej, ale
dostała się na dziennikarstwo we Wrocławiu. Jednak, siedząc kolejną godzinę na
wykładzie czuła, jakby była w innym świecie. Otworzyła, więc laptopa i zaczęła
szukać zajęć aktorskich. Okazało się, że trwają nabory do Warszawskiej Szkoły
Filmowej. Nie zastanawiając się złożyła papiery. Z powodzeniem zdała wstępne
egzaminy i zaczęła uczestniczyć w zajęciach weekendowych. Wspomniała, że weszła
do domu w Oławie, i zaczęła pakować walizkę, kiedy rodzice zapytali ją, czy
wszystko w porządku. Oznajmiła, że: Tak tylko wyjeżdżam do Warszawy. Byli zszokowani jej
odpowiedzią, jednocześnie zmartwieni tym, czy sobie poradzi.
Odpowiedziała: Spoko, ze wszystkim sobie poradzę. Zadzwoniła
do swojej cioci, mieszkającej w Ożarowie Mazowieckim z zapytaniem, czy mogłaby
zamieszkać u niej przez chwilę. Wyznała, że nie kryła zaskoczenia, ale się
zgodziła. Ciocia jest cudownym człowiekiem i pamiętam jak zawsze
czekała na mnie ciepła kanapka – wspomniała. Był listopad i padał śnieg. Ona
przyjechała z jedną walizką, i wysiadając na dworcu centralnym nie wiedziała,
co ma ze sobą zrobić. Jednak wiedziała, że jeżeli chce zostać w Warszawie, to
musi jak najszybciej poukładać sobie życie.., czyli znaleźć pracę..,
przyjaciół. Pałac Kultury i Nauki wydawał jej się być najlepszym miejscem
poszukiwań, dlatego ruszyła przed siebie. Dotarła do Teatru Studio, gdzie udało
jej się porozmawiać z dyrektorem, któremu oznajmiła, że będzie w przyszłości
aktorką, dlatego chce tutaj pracować. Śmie twierdzić, że nie odebrał jej
wówczas zbyt poważnie. Mimo to zabrał do znajdującej się w murach teatru małej
knajpki, prosząc, aby zapytała, czy tutaj nie szukają kogoś do pracy. Jej
podejście było takie, żeby pierwszego dnia rozpocząć pracę, bo miała
świadomość, że to konieczne, jeśli chce zostać w Warszawie. A chciała, bo wiedziała,
że ma w tym mieście, wiele rzeczy do zrobienia. Początkowo pracowała w małej
knajpce teatralnej, ale już po kilku miesiącach zaczęła pracować w kasie
teatru, cały czas studiując w Warszawskiej Szkole Filmowej. Pamięta zajęcia z
Sonią Bohosiewicz, która zapytała wtedy, w ostatni dzień składania teczek do
Akademii Teatralnej w Warszawie, czy zdaje. Odpowiedziała, że to nie ma już
sensu, ponieważ dwa razy ją odrzucili. Poza tym wiedziała, że naprawdę dużo wiedzy uzyskuje w WSF,
dlatego tym bardziej nie
czuła potrzeby. Kobieta zmienną jest. Przypomniała sobie, żeby nie przyjmować odmowy do wiadomości w walce o to, co w życiu kocha, dlatego za
namową Sonii zdecydowała się pójść do tej szkoły. Egzaminy były ciężkie i
trwały kilka dni. Pamięta, że w porównaniu z pierwszymi egzaminami, w ogóle nie
czuła napięcia. I to jej bardzo pomogło. Po egzaminach rozpoczęła studia stacjonarne,
wiązało się to z kolejnymi zmianami. Trafiła do restauracji w samym centrum
stolicy. Pracę kończyła bardzo późno. Najwięcej godzin pracowała w weekendy.
Kiedyś udało jej się policzyć rekord, i było to około 40 h na nogach. Wyznała,
że był czas, kiedy sypiała godzinę, maksymalnie dwie. Teraz śmieje się, że
czasami też nie śpi przez 40 h, ale tylko wtedy, kiedy wyjeżdża w piękne
miejsce, i nie chce stracić ani sekundy. Czy już wtedy wiedziała, że za sukces
trzeba zapłacić z góry – i to wysoką cenę? Wyznała, że wtedy w ogóle nie
myślała, żeby odnieść jakiś sukces. Miała głód wykonywania i robienia. Po
prostu. Czasami czuła, że na zajęciach nie dawała z siebie tyle, ile by
chciała.. . Zawsze uważa, że można byłoby.., że można więcej. Bo
można – śmiejąc się wtrąciła. Pamięta, jak budziła się w zimie
przy otwartym oknie, stojąc przy nim kilka minut w celu rozbudzenia się, bo
czasami, ale tylko czasami zmęczenie wygrywało – zaznaczyła z
uśmiechem. Zdrowie i odporność udało się zahartować – wyznała.
Uwielbiała, i do dziś uwielbia oglądać bajki. W tamtym okresie bajka Księżniczka
i żaba była tą, którą oglądała bardzo często. W jej fabule
Księżniczka, ponieważ chce otworzyć ekskluzywną restaurację, ciężko pracuje, i
to na dwie zmiany. Był w niej krótki motyw, kiedy ona wpada na łóżko, dzwoni
już budzik dosłownie, kiedy tylko się położyła.., ona wstaje, przebiera się i
idzie do kolejnej pracy. Moja Księżniczka miała podobnie.. praca, szkoła,
praca.., dodatkowo życie w Warszawie nie było łatwe.. Życie w ogóle nie
jest łatwe – skomentowała. Wtedy lubiła iść do pracy, bo odpoczywała
od szkoły.., a w szkole od pracy. Dzięki temu, że w pracy grała różne role –
najczęściej pozytywne – zawsze była
miłą i uśmiechniętą. Pracowała szybko jak samochód rajdowy, przynajmniej tak
się starała i zawsze otrzymywała wysokie napiwki. Dziś śmieje się, że dzięki
temu wówczas, bardzo dużo ludzi pomogło jej opłacać mieszkanie i
rachunki. Dlatego zawsze, jak spotykacie dobrą kelnerkę lub kelnera
zostawiajcie napiwki – z uśmiechem dodała. Zastanawiało mnie, czy
wysokie napiwki otrzymywała ze względu na uprzejmość i komunikatywność, czy
może urodę ? Zgadza się, oba czynniki odegrały znaczącą rolę. Warszawa okazała
się być dla niej sprawdzianem życia. Nie ukrywa, że przeprowadzała się w niej
dwadzieścia kilka razy. Jak sama wyznała, miało to dużo plusów – sztuka
minimalizmu została opanowana do perfekcji i chociaż teraz już nie spakowałaby
się do jednej walizki to chomikowanie rzeczy wciąż nie jest jej mocną stroną.
Do dzisiaj pamięta sytuację, kiedy wracała po pracy, w ciemną noc do domu, i
miała wystawione wszystkie walizki. Współlokatorka, która wynajęła jej
mieszkanie, okazało się, że ma męża. On nagle wrócił do domu, więc szybko
trzeba było zwolnić miejsce w mieszkaniu.. Na szczęście zawsze miała wokół
siebie ludzi, którzy chętnie wyciągali pomocną dłoń. Wówczas będąc w sytuacji,
kiedy ktoś ją wyrzucił z domu mogła zadzwonić do przyjaciół, którzy
mówili: Wpadaj, czekamy z herbatą i kolacją. Opowiadała, że
wtedy zatrzymała się u przyjaciółki, mieszkającej z rodzicami, którzy przyjęli
ją na dwa tygodnie. Wyznała, że uwielbiają się do dzisiaj. Uważa, że człowiek
sam sobie w życiu nie poradzi, bo zawsze, czy chce czy nie, to jest od kogoś
zależny. Spotkała na swojej drodze wielu wspaniałych ludzi, dlatego też każdego
dnia stara się być lepsza – dla siebie – i
innych. Zawsze wiedziała, że niezależnie od tego, jak dobrze lub źle wygląda
sytuacja, ona i tak się zmieni. Jej sekret polega na tym, żeby do niczego w
życiu zbytnio się nie przywiązywać ani do tego, co dobre ani do tego, co złe. Dobra passa przychodzi
i odchodzi. Zła passa przychodzi i odchodzi. Nie trzymała się kurczowo tej
pierwszej, ani nie walczyła z tą drugą, tylko z każdej sytuacji wyciągała
wnioski dla siebie. Była świadomą, że życie to pasmo problemów: albo akurat
przeżywała kłopoty, albo z nich wychodziła, albo nieświadomie przygotowywała
się na kolejne. Wiedziała, że dzieje się tak, dlatego, że Boga bardziej
interesuje charakter niż jej wygoda. I dała się doskonale poznać. Na trzecim
roku studiów do szkoły przyjechała z wizytą Anna Strasberg, Razem z
przyjaciółką otrzymały stypendium do nowojorskiej szkoły Lee Strasberg. Obie
wyleciały do Nowego Jorku na wakacyjny kurs, kończący się dyplomem. Podczas
pobytu miała dużo zajęć przed kamerą, który sama wspomina jako fantastyczna przygodę,
ale też ogrom stresu. Zajęcia odbywały się codziennie przez miesiąc i nie było
zajęć, żeby ktoś nie wyszedł na scenę i nie pracował. Przyznała, że tamtejsza
praca skradła jej serce do tego stopnia, że dzisiaj zaczyna tęsknić.., co jest
dowodem, że wybrała dobrą drogę. Ukończyła szkoły, zdobyła dyplomy i wtedy
bardzo dużo podróżowała. Do tego stopnia, że rodzice widywali córkę na
zdjęciach. Wie, że na pewno ciężko było – i jest – pogodzić im się z tym, że
wyjechali za granicę, a w momencie, kiedy byli w domu, to ona wyjechała. Jest
świadoma, że dla nich to utracony moment dzieciństwa, a później dorastania.
Mimo to dzisiaj mają cudowny kontakt. Jej rodzice pogodzili się z szalonymi
pomysłami córki i zawsze bardzo ją wspierają. Dziś jest dojrzałą 28-letnią
kobietą, a oni JEDNAK czasami, ale tylko czasami myślą, że dalej jest
szesnastoletnią dziewczyną.., ale rodzice chyba tak mają. Sama czeka na ten
moment, aż zostanie mamą, i wtedy pewnie wszystko lepiej zrozumie. Nie jest w
ciąży, ale zdradziła, że znalazła idealnego kandydata na męża i ojca. Jako szesnastoletnia
dziewczyna i teraz dwudziestoośmioletnia kobieta w życiu kierowała, – i kieruje
się zasadą, – że energia, którą oddajesz, prędzej, czy później musi wrócić.
Stara się być dobrą i nie ranić ludzi, bo wie, że wszystko wraca.
Czy czuje się spełniona? Tak, mając na myśli edukację. Jednak wie, że to nie koniec, bo ma świadomość, że całe życie trzeba się uczyć. Historia tej cudnej kobiety jest dowodem na to, że sytuacje, które odważyła się niejednokrotnie definiować jako porażki w swojej głowie, przyniosły jej niezliczone korzyści. Dotychczas myślałam, że życie składa się z pagórków i dolin – na zmianę przedzierasz się przez mrok i trafiasz na szczyt. Już w to nie wierzę. Ta historia sprawiła, że życie nie przypomina mi serii dolin i wzgórz, a raczej dwie szyny toru kolejowego, bo w każdym momencie spotyka nas coś dobrego i coś złego. Niezależnie od tego, jak wspaniale układa się życie, zawsze jest w nim coś złego, co wymaga pracy. I niezależnie od tego, jak fatalnie wygląda sytuacja, zawsze jest w życiu coś, za co można podziękować Bogu. Ta historia inspiruje mnie w gorsze dni. By zawsze wstać i stawiać życiu czoła dokładnie jak robiła to, ona. Zrozumiałam, że niebo codziennie się do nas uśmiecha. Tylko czasami jest to uśmiech przez łzy.
Życie każdego z nas to szalona, cudowna podróż. Panuje w nim chaos, później przychodzi spokój, a potem wszystko zaczyna się od nowa. Sekret polega na tym, żeby cieszyć się tą przejażdżką. Każdą jej chwilą. Jakie marzenie ma bohaterka tej historii? Otóż Ewelina Bator pragnie zbudować postać, która zapadnie w pamięć ludziom.
Wiedz, że to marzenie się nie spełniło, bo wciąż trwa. Ona wie, że w życiu nie chodzi o to, by pędzić przed siebie. Nie chce traktować swojego marzenia, jak przerwy od prawdziwego życia.
Bo to właśnie ono jest prawdziwym jej życiem.
J.
Czy czuje się spełniona? Tak, mając na myśli edukację. Jednak wie, że to nie koniec, bo ma świadomość, że całe życie trzeba się uczyć. Historia tej cudnej kobiety jest dowodem na to, że sytuacje, które odważyła się niejednokrotnie definiować jako porażki w swojej głowie, przyniosły jej niezliczone korzyści. Dotychczas myślałam, że życie składa się z pagórków i dolin – na zmianę przedzierasz się przez mrok i trafiasz na szczyt. Już w to nie wierzę. Ta historia sprawiła, że życie nie przypomina mi serii dolin i wzgórz, a raczej dwie szyny toru kolejowego, bo w każdym momencie spotyka nas coś dobrego i coś złego. Niezależnie od tego, jak wspaniale układa się życie, zawsze jest w nim coś złego, co wymaga pracy. I niezależnie od tego, jak fatalnie wygląda sytuacja, zawsze jest w życiu coś, za co można podziękować Bogu. Ta historia inspiruje mnie w gorsze dni. By zawsze wstać i stawiać życiu czoła dokładnie jak robiła to, ona. Zrozumiałam, że niebo codziennie się do nas uśmiecha. Tylko czasami jest to uśmiech przez łzy.
Życie każdego z nas to szalona, cudowna podróż. Panuje w nim chaos, później przychodzi spokój, a potem wszystko zaczyna się od nowa. Sekret polega na tym, żeby cieszyć się tą przejażdżką. Każdą jej chwilą. Jakie marzenie ma bohaterka tej historii? Otóż Ewelina Bator pragnie zbudować postać, która zapadnie w pamięć ludziom.
Wiedz, że to marzenie się nie spełniło, bo wciąż trwa. Ona wie, że w życiu nie chodzi o to, by pędzić przed siebie. Nie chce traktować swojego marzenia, jak przerwy od prawdziwego życia.
Bo to właśnie ono jest prawdziwym jej życiem.
J.
Jak pieknie napisane. Czytałam z zapartym tchem, trochę jakbym czytała o sobie, podobne emocje, spojrzenie na życie, siła walki.
OdpowiedzUsuń