Przejdź do głównej zawartości

#Luis_Timm


Jego dom rodzinny i żony okazały się być dwoma różnymi światami. U Kasi nie szczędzono czułości i nierzadko padały dwa magiczne słowa. Pojawienie się jej w życiu sprawiło, że zauważył, że miłość może być zupełnie inna. Zawsze chciał stworzyć dom zbudowany na fundamentach wzajemnych relacji. Pełen miłości i emocji, które temu wszystkiemu towarzyszą. Wiedział, że jeśli zadba o mocne fundamenty, nie będzie musiał obawiać się, że byle wiatr je przewróci. Podczas rozmowy wyznał, że jego żona jest pierwszym i zarazem najważniejszym spełnionym marzeniem. Do dnia dzisiejszego powtarza, że ją sobie wymarzył, a jaki był początek ich miłości? Od zawsze mu się podobała. Są tego samego rocznika. W szkole byli w sąsiednich klasach, które poniekąd ze sobą rywalizowały, ale i współpracowały. W pierwszej klasie gimnazjum on miał dziewczynę, ona chłopaka – jego kolegę z klasy Maćka. Mimo związków, które tworzyli ze swoimi połówkami, przyjaźnili się. W drugiej klasie, podczas wyjazdu na Zieloną Szkołę, zapytał Kasię, czy chciałaby z nim chodzić. Nie kryła zaskoczenia, bo nie myślała o nim w kategoriach chłopaka. Byli przecież przyjaciółmi.., ale zgodziła się. Po trzech dniach zerwała. Stwierdziła, że jednak woli, aby zostali przyjaciółmi. I nimi zostali na kilkanaście lat. Tej przyjaźni były wzloty i upadki. Bywały lepsze i gorsze chwile, z tego względu, że na kolejnym etapie edukacyjnym byli w różnych szkołach. Później Kasia wyjechała na studia, on został rok w Jeleniej Górze. Ich drogi  się rozeszły, ale kontakt pozostał. W momencie, kiedy się spotkali ich relacja była zawsze ciepła. Nadszedł czas, kiedy oboje byli na studiach we Wrocławiu. On zaczął współpracować z wydawaną lokalnie gazetą, która była jego którąś z kolejnych prac. Ona natomiast studiowała dziennikarstwo. Przypadek? Nie sądzę. Mimo że mieli wówczas słabszy kontakt, napisał do niej, czy nie chciałaby podjąć się współpracy. Podekscytowana zgodziła się. Krótko po tym okazało się, że to kobieta pełna pasji, trenująca w klubie sportowym, grała w lacrosse (zespołowa gra sportowa uznawana za pierwowzór hokeja na lodzie) we Wrocławiu. W ramach tej współpracy a'la drużynowej działała w Szlachetnej Paczce. Projekt ten polegał na odwiedzaniu w parach rodzin, przeprowadzaniu wywiadów, sprawdzaniu statusu majątkowego, w celu określenia, czego potrzebują. O tej inicjatywie już wcześniej wspominała, ale wtedy zaproponowała, czy nie chciałby jeździć z nią w parze. Odpowiedź z jego strony mogła być tylko jedna. I taka była. To był okres przedświąteczny, w którym dawali coś od siebie, angażowali się charytatywnie, otwierając w tym wszystkim mocno swoje serca. To zżyło ich najbardziej. Wizyty u rodzin, które były potrzebujące skłaniały do głębokich refleksji, dlatego dużo ze sobą rozmawiali. Między wydarzeniami, pewnego dnia Kasia zadzwoniła do niego, z pewną sprawą. Okazało się, że miał pomóc jej mamie z marketingiem w nowym biznesie. Pojechał na spotkanie, które okazało się mocno zaskakujące. Nikt nie podał mu ręki. Nikt nie powiedział: Cześć, nazywam się Danuta Książek.. . Od razu – aktualna teściowa – wtedy pani Danuta rzuciła się na szyję, mówiąc ile dobrego o nim słyszała. Po godzinie rozmowy był zaangażowany w firmę. Mało tego miał opłacony online, tygodniowy wyjazd na Ukrainę z Kasią i jej mamą, o którym nic nie wiedział. Wszystko zaczęło zmierzać w dobrym kierunku. Chciał tego, dlatego, że chciał do Kasi. Jednak z drugiej strony były rzeczy, które go powstrzymywały – miał swoją pracę i dziewczynę w domu. Po jakimś czasie pojechali na wyjazd. Później miały miejsce kolejne szkolenia. Wtedy oboje zauważyli jakieś ich życie. Też to, że zaczynają myśleć w taki sam sposób. Ponadto, że to ich myślenie różniło się, od myślenia ich ówczesnych połówek. Byli sobie bliscy, choć teoretycznie wywodzili się z różnych światów. Z czasem mieli coraz więcej rzeczy wspólnych. Nadszedł moment, kiedy zaczął otwarcie mówić o swoich uczuciach. Ona z kolei nie była do nich przekonana. Widząc, że zależy jej na przyjaźni, ale nie zmierza to w kierunku związkowym – odpuścił. Kiedy zaczął się mniej angażować, sytuacja zmieniła bieg. W rezultacie zbliżające się wtedy święta spędzili razem. Byli dwa lata parą, następnie dwa lata narzeczeństwem. Dzisiaj są ponad cztery małżeństwem. Zawsze był trybem sportowca. Jako ośmiolatek rozpoczął przygodę z tańcem, trwającą dwanaście lat, jak żył w Jeleniej Górze. W międzyczasie grał w koszykówkę, a przy okazji pojawiały się inne dyscypliny sportowe. Jego miłości aktywność również nie była obca. Kiedy oficjalnie zostali parą wiedział, że będzie o nią zazdrosny, gdy będzie brała udział w wyjazdach drużynowych lacrosse w towarzystwie trzydziestu chłopaków, mimo że były też dziewczyny. Zapytał ją, czy nie miałaby nic przeciwko, gdyby też dołączył do drużyny. Zgodziła się i zaczął trenować lacrosse. Bakcyla połknął do tego stopnia, że, dostając się do reprezentacji, pojechał na mistrzostwa świata. Wyznał, że z jednej strony zabrał jej coś, co miała indywidualnego, ale z drugiej, nie narzekała. Wiedziała, że nie ma nic piękniejszego niż wspólna pasja, a szczęście ma wartość dopiero wówczas, gdy można się nim podzielić. Zanim wzięli ślub dużo rozmawiali o wspólnej przyszłości. W wyniku, czego zdecydowali się na nauki przedmałżeńskie, prowadzone w formie warsztatów. Podczas ich trwania, poruszano wiele aspektów dotyczących życia rodzinnego. Szybko zorientowali się, że jest ono ich wspólną ideą. Oboje wiedzieli, i często rozmawiali, że chcieliby mieć dużą rodzinę. Podczas oczepin na weselu było zadanie polegające na zgodności odpowiedzi. Wodzirej zapytał, czy jeśli w ogóle, to ile chcieliby mieć dzieci. Oboje podnieśli dłonie, że chcieliby mieć piątkę. To było niewiarygodne, że jak można myśleć o tak dużej ilości dzieci i to razem. Tłumaczy, że często zdarza się, że jedno chce mieć dużo, a drugie myśli – jedno, dwa. Prawda jest taka, że w momencie pojawienia się na świecie  3,5 roku temu –  pierwszego synka Gutka, byli przekonani, że będą mieć piątkę. Dziewięć miesięcy temu urodził się ich drugi syn – Olek. Wtedy wiedzieli, że chcieliby mieć jeszcze co najmniej dwa. Wyznał, że w domu dzieje się już tak dużo, że zastanawiają się, czy będzie jeszcze jedno, a co dopiero trójka.. Bardzo chcą córeczkę, dlatego na pewno będą się o nią starać. Mają cel, choć przyznał, że nie wie, czy piątka pociech jest wciąż wspólnym celem, ale na pewno trójka będzie. Czego z serca życzę.
Mimo, że 95 % jego czytelników to kobiety, napisał książkę dla facetów. Którą powinna przeczytać każda kobieta, i tak się stało. Wyznał mi, że napisanie książki planował od lat, ale nie pewno nie o takiej tematyce. Zadał sobie pytanie, które przeszywało go najbardziej: Jak napisać książkę, to, o czym? Z jednej strony rodzicielstwo było dla niego czymś, czym żył na sto procent i w co był zaangażowany, najbardziej mentalnie i sercowo. Z drugiej było jednak błękitnym oceanem, ponieważ nigdy wcześniej nie czytał książek o takiej tematyce. Mimo to miał na nie swój pomysł, który zrodził się z sumy doświadczeń w jego domu, jego żony oraz jej rodziny. Zdradził, że było wiele sytuacji, i mają one miejsce do dzisiaj, że spotykają się ze znajomymi, – bliższymi czy dalszymi – osobami, które nie żyją w związku, nie mają swojej drugiej połówki, i które pytają: Kasia, gdzie Ty znalazłaś takiego Remika? albo Remik, gdzie Ty znalazłeś taką Kasię? Zauważył, że sposób, w jaki żyją podoba się ludziom. Wyszedł, więc z założenia, że skoro mają pomysł na wspólne życie, to o tym napisze książkę. Na jednej z pierwszych stron zawarł dopisek, który powstał na samym końcu, o treści: Napisałem tę książkę z nadzieją, że jakiemuś dziecku dzięki niej będzie żyło się lepiej. Tłumaczy, że jeśli ona, chociaż w jednym domu pomoże, to misja jest spełniona. Od ludzi, którzy czytali tę książkę wie, że wielu treść w niej zawarta dała do myślenia, że u wielu zmieniła podejście do życia. Panie pisały, że czytają swoim mężom, którzy sami nie chcą, ale te fragmenty, które wybierają – podobają im się. Zastanawiałam się, czy jego żona wiedziała o pisaniu książki. Wiedziała, że jej mąż ma misję do spełnienia, ponieważ często pisał po nocy. Wyznał, że życie rodzicielskie bardzo dużo u niego zmieniło. Jego życie zawodowe zmieniło się z podstawowego zajęcia dziennego na dodatkowe. Dla niego podstawowym stało się rodzicielstwo. Jest świadomy, że w wielu domach to niemożliwe, bo ludzie pracują na etatach, z czego nie zawsze mogą zrezygnować, dlatego tym bardziej to docenia. To, że dziecko nie jest w wolnym czasie, na trzy godziny po południu. Tylko cały czas. Wyznał, że rodzicielstwo to gra błędów. Stara się być tatą najlepszym, ale jest w pełni świadomy, że popełnia dużo błędów. Każdego dnia, wciąż na nowo. Najważniejsze, żeby próbować sobie z tych błędów zdawać sprawę, potrafić je wyjaśniać. Umieć przeprosić dziecko, być jego przyjacielem, a nie tylko mentorem rozkazującym. Bo wie, że ojcem być to wziąć na barki ideał i ciągle się potykać, wiedząc, że idzie się jedyną słuszną drogą, choć nigdy nie osiągnie się idealistycznego celu. To po to, by wiedzieć, że należy mierzyć jak najwyżej. Wspaniałe rodzicielstwo definiuje czasownikiem „być”. Spędzać z dzieckiem dwa razy więcej czasu i wydawać na nie dwa razy mniej pieniędzy. Z Kasią chcą być rodzicami, którzy sobą będą starali się pokazać dobrą drogę, bo wychowywać to dawać dobry przykład. Wyznał, że jego rodzice mówili, co ma robić, a nie do końca pokazali, jak fajnie żyć. Później robił wszystko na przekór. Oni mówili, żeby skończył studia, a on je rzucał. Szukając siebie, zmieniał kierunki jeden, drugi, trzeci.. Robił to, co jemu się podobało, a oni ciągle pozostawali zawiedzeni jego postępowaniem i decyzjami. Dzisiaj spasowali. Wiedzą, że ciekawie zajmuje życie, bo docierają do nich informacje oraz gratulacje. Z pełną świadomością wyznał, że gdyby robił to, co radzili, dziś nie byłoby ani książki ani rodziny. Z Kasią są ludźmi, którzy starają się niczego nie odkładać na później. Wciąż chcą realizować swoje pasje, by w ogromie miłości nie zatracić samego siebie. Wiedzą też, jak ważne jest spędzanie czasu tylko we dwoje, dlatego nadal w miarę możliwości celebrują wspólne chwile. Starają się przynajmniej raz w tygodniu pójść na randkę, podczas której nie rozmawiają  o dzieciach czy pracy. Spotkaliśmy się w jego ulubionym miejscu, w Szarym Piecu w Jeleniej Górze. Wyznał mi, że otwarcie tego miejsca na początku grudnia było ich pierwszym wyjściem, aż na trzy godziny. Wspominał, że nigdy wcześniej nie zdarzyło się, żeby zostawili dzieci rodzicom i wyszli na tak długo. Nie mają problemu, żeby poprosić o pomoc. Wiedzą, że Ci, którzy nie boją się prosić o pomoc, zawsze ją dostaną. Nie muszą walczyć z całym światem – on może być po ich stronie. Razem zawsze można więcej niż w pojedynkę. Prawdziwa niezależność to pełna akceptacja zależności. Szczęście to mieć rodziców i mieć ich wsparcie takie, które mają oni. Podobno relacja między matką i synem stanowi podstawę udanego związku mężczyzny w dorosłym życiu. Można się zgodzić lub nie. Prawdą jest, że z mamą ma dobry kontakt. Opowiedział mi, że parę lat temu jego mama znalazła się w sytuacji, w której z dnia na dzień mogła stracić pracę. Była przerażona, że wszystko, nad czym pracowała latami, mogło pęknąć jak bańka. Wtedy dużo z nią rozmawiał, przekonując, żeby się nie martwiła. Był wtedy na etapie, że od nas zależy życie, a nie od wszystkiego, co dzieje się wokół. Do dziś pamięta pierwszą poważniejszą rozmowę. Znał drogę, którą jego mama szła całe życie. Poprosił, by zatrzymała się na moment i zapytał, co chciałaby robić w życiu. Zasypywana kolejnymi pytaniami wreszcie wyznała, że zawsze marzyła, by mieć swoją knajpkę, w której mogłaby pracować. Mało tego miała jej wizję. Chciała, żeby w środku były czerwone obrusy w prowansalskim stylu. Nie ukrywa, że to wgniotło go w fotel. Poczuł, jakby jej w ogóle nie znał. Kobieta, którą znał 25 lat. Kobieta, która była jego mamą, była jednocześnie kobietą, która sprzedała swoje marzenie. Wyznał, że kiedy w jego głowie pojawiają się pomysły czy rodzi się marzenie, to tym żyje. Rozmawia z Kasią. Rozmawia z synem o jego marzeniach. Jego mama natomiast żyła w świecie, który wykreował się wokół niej, w  którym swoje marzenie miała zgniecione głęboko w sobie. Knajpki jeszcze nie ma. Przyznaje, że dziś ma swoje życie, więc nie jest w stanie w stu procentach odpowiadać za realizację marzeń mamy. Wie jednak, że jest osobą, która od czasu do czasu pcha ją w meandry życia, które są nieodkryte. Bo nawet, jeśli nie możesz czegoś dosięgnąć, to należy się według tego orientować, w czym pomaga. Nie chcę pominąć faktu, że tak samo było z jego żoną. Kasia skończyła dziennikarstwo, ale to, że dziś zajmuje życie handmadem, jest wynikiem skutecznej rozmowy męża. Zapytana, co chciałaby robić, tak najbardziej na świecie, rzucała pomysłami, których on nie negował, ale wiedział, że sama w nich do końca siebie nie widzi. W końcu wyznała, że chciałaby malować, i to było coś, co rzeczywiście do jej duszy pasowało. I do dnia dzisiejszego pasuje, bo się w tym odnajduje. Jej malowanie ewoluowało do tego stopnia, że stało się biznesem. To też jest szczęście. Mieć u swego boku mężczyznę, który wyciąga z kobiety to, co najlepsze. Mężczyznę, który wspiera swoją partnerkę w byciu nie tylko mamą, nie tylko żoną, ale również kobietą, którą motywuje do samorealizacji i czasu wolnego. Kasia, Ty szczęściaro!!!
W ich domu na ścianie widnieje obraz namalowany przez nią. To jeden z pierwszych, którego nie lubi za efekt finalny. Zawarte na nim słowa są jego myślą przewodnią – Love what you do and do what you love. Wyznał, że jak czegoś nie lubi, to tego nie robi. W przeciwnym razie może oddać się czemuś w stu procentach, robiąc coś jak szalony. Zdradził, że Kasia zdarza  się, że narzeka na niego, bo ma listę rzeczy, które powinien zrobić w domu, a nie robi, bo ma wiele rzeczy, które lubi robić,  i które robi. Wie, że rodzi to zaległości, ale nie one są najważniejsze. Tego chce nauczyć swoje dzieci, żeby robiły w życiu to, co lubią i przede wszystkim to, co chcą.
Wiesz już, że bohaterem historii jest mężczyzna, będący ojcem łamiącym stereotyp dawnych czasów. Kto kiedyś na temat wychowania dziecka mógłby sięgnąć porady mężczyzny?! Pomijając fakt, iż było to niemęskie. Teraz jest imponujące. Tym bardziej, że dla mężczyzny zapewne jest to trudniejsze, bo to kobiety miewają instynkt macierzyński, którym się kierują. Ale, w czym mama jest lepsza od taty? W niczym. To dwie składowe szczęśliwego dziecka, szczęśliwej rodziny. Żeby wszystko współgrało, oboje muszą wykonywać kawał pracy. Każdy ma swoją rolę, i każda jest nie do przecenienia. Bogu dzięki, że w tym spłycającym wartości świecie są tacy mężczyźni jak on. Bogu dzięki, że mają odwagę, i przede wszystkim chcą rozmawiać, i pisać o tym, że w życiu ważne są Proste Rzeczy. Bez względu na etap życiowy, na którym się znajdujesz, polecam przeczytać tę książkę. Choćby po to, by na nowo uzmysłowić sobie te proste rzeczy, o których zapominamy w codziennym pędzie życia. Bo często nie potrzeba wiele. Na 99,9 % jesteś w pełni zdrów. Masz zapewne dwie ręce, dwie nogi, możesz przytulić swoje dziecko, wziąć je na ręce. Uścisnąć je i poczuć jego ciepło. Nick Vujicic natomiast nie, nie ma rąk ani nóg. Powiedział: Nie jestem w stanie wziąć i przytulić moich dzieci. Czy umiesz sobie to wyobrazić? Wyobrazić sobie, że nie możesz zrobić tego wszystkiego, co robisz, na co dzień ? Ja jednak swoimi czynami i tym, jaki jestem, potrafię sprawić by dzieci same chciały się do mnie przytulić. Tego z serca życzę.
Luis Timm. Czy spełnił swoje marzenie? Odpowiedział: Tak, mimo że cały czas je spełniam. Pierwszym spełnionym jest żona. Kolejnym wspaniała rodzina. Książka, o której w tym miejscu, bardziej ja chciałam wspomnieć, nie była jego marzeniem, a zachcianką. Nie miał wobec niej żadnych planów, ale jej treść to całe jego serce i nie mały sukces. Jego największym i zarazem ich wspólnym marzeniem jest posiadanie drewnianego domu pod lasem; takiej oazy, w której odnajdzie się cała rodzina. W której będą razem i bez zbędnych słów, do której bliscy będą przyjeżdżać. To jest marzenie, które nie jest jeszcze spełnione, ale na pewno będzie – wyznaje. Ja nie wątpię i jemu wierzę.
Ty uwierz mi, bo jego oczy nie mogą kłamać. 
Widziałam.
Kasia, już wiem, że znalazłaś, ale.. gdzie Ty takiego Remika szukałaś???
 
J.




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Szczęście jest wtedy, kiedy tworzysz coś, co ma wartość dla innych

Takimi zdjęciami zostałam dziś obdarowana i w takim momencie nie ma dla mnie czegoś fajniejszego niż świadomość, że ktoś ma ochotę mnie czytać na swoich wakacjach. Nigdy nie ukrywaj wiedzy, którą masz dla siebie, bo nie jest Twoja. Zawsze się nią dziel, tak by inni mogli z niej korzystać. Miałam to w głowie, pisząc tę książkę. Z każdego zrealizowanego spotkania wyniosłam wiedzę taką życiową, która już nieraz pomogła mi rozwiązać jakiś „problem” albo pozwoliła utożsamić się z sytuacją, dzięki czemu sama znalazłam rozwiązanie. Z ust „bohaterów” padło wiele ważnych słów i chciałam się nimi podzielić, przelewając je na papier. Nie jest dla ludzi wartościowe, co sądzisz na ich temat czy jakie masz opinie – prawdę mówiąc, Twoje opinie obchodzą tylko Ciebie. Ale to, co dotyczy ich samych, co ulepsza jakość ich życia – to jest coś, na czym możesz przenosić góry. Tak się nie tylko robi najlepsze biznesy, tak się też pisze najlepsze teksty. Cieszę się, bo dzięki temu zwiedziłam już tro...

Jesteśmy produktem opowieści, którą sami sobie tworzymy

23 lipca w swoje 23 urodziny wydałam książkę LIVE YOUR DREAMS: 23 scenariusze napisane przez życie. Kilka miesięcy temu wzięłam udział w plebiscycie organizowanym przez Imperium Kobiet na Książkę Roku 2019. Sto procent głosów zostało rozłożone na dwunastu zgłoszonych autorów w konkursie. Moja pierwsza książka zdobyła wspaniałe drugie miejsce, zdobywając 23% głosów. Przypadek? Nie sądzę.  Kiedyś przeczytałam, że liczby to podstawowe narzędzia, którymi anioły posługują się w komunikacji z nami. Postanowiłam zaspokoić swoją ciekawość i tak zaczerpnęłam wiedzy. Anielska liczba 23 składa się z energii i atrybutów cyfry 2 i cyfry 3. Cyfra 2 rezonuje z równowagą, dyplomacją i współpracą, wiarą i zaufaniem, wnikliwością i wrażliwością, partnerstwem i relacjami z innymi, obowiązkiem i służbą, zachętą i szczęściem oraz dążeniem do celu życiowego (realizacją swoich życzeń, marzeń) i misji duszy, wypełnieniem planu Boskiego. Cyfra 3 przynosi wibrację radości i optymizmu, ekspansję i wzr...

LIVE YOUR DREAMS: 23 scenariusze napisane przez życie

Jestem zaskoczona za każdym razem, gdy patrzę w lewy górny róg tej okładki. Choć jak przypomnę sobie podróże po całej Polsce i długie tygodnie, gdy dzień w dzień pisałam do późnej nocy mam pewność, że to jednak nie jest żart. Impulsem do powstania tej książki była kawa z Magdaleną Górką w jednej z łomiankowskich kawiarni. Opowiadałam jej o spotkaniach, które zrealizowałam – Jagoda, z tego powinna być książka… ! – Magda, słowa są zbędne... Codziennie na swojej drodze mijamy cudotwórców. Najczęściej są przebrani za zwykłych ludzi: mówcę motywacyjnego, dyrektora, pisarza, chirurga plastyka, fryzjera stylistę, modelkę, scenarzystkę, wizażystkę, pasjonata gołębi, reportera telewizyjnego, perkusistę, aktorkę teatralną, Podziaranego Tatę, mamę Alexa, malarkę, aktora, żużlowca, siostrę, autora książki, blogerkę, rodziców, księgową. Lubię ich, dlatego zapragnęłam poznać jeszcze bliżej. I tak od słowa do słowa czułam coraz większe flow, zaufanie i pasję. Kiedyś usłyszałam, że ludzie c...