Wśród aspirujących do bycia
modelkami dziewcząt zdaje się królować pogląd, że wystarczy ładna buzia, aby
odnieść sukces. Takie opinie śmieszą doświadczone modelki, irytują pracowników
agencji, ale przede wszystkim wprowadzają w błąd młode dziewczyny, rozpoczynające
karierę w modelingu. Bez wątpienia praca modelki jest wielką odmianą dla każdej
nastolatki. To prawdziwe koło fortuny. Gra, która się toczy pomiędzy tysiącami
przepięknych dziewcząt. Niesie ryzyko, ale i nagrodę za wielkie poświęcenie.
Bez względu na to, jak atrakcyjna jest modelka, jej sukces staje się wynikiem
kilku dodatkowych elementów – poświęcenia, profesjonalnego podejścia i odrobiny
szczęścia, o czym wie tej historii bohaterka.
Była w pierwszej klasie liceum.
Pewnego dnia w towarzystwie mamy i siostry wybrała się na zakupy do
warszawskiej Arkadii. Jak każda dziewczyna lubiła się wystroić. Delikatny
makijaż i buty na podwyższeniu to elementy, o których nie mogła zapomnieć,
wychodząc z domu. Ona jest osobą, która nie zwraca większej uwagi na otoczenie.
Jej siostra wręcz przeciwnie. Zaczepiła pewną kobietę, zadając pytanie:
przepraszam, czemu się pani patrzy tak na moją siostrę ??? Okazało się, że jest
z agencji modelek i zastanawiała się, czy jej siostra jest może modelką.
Odpowiedziała, że nie, nie jest modelką, kiedy ta nieśmiało wręczyła
dziewczynie obok swoją wizytówkę.. .
Jak sama wyznała: świat modelek dla
mnie, zwykłej dziewczyny, kończącej gimnazjum w Łomiankach i liceum w Warszawie
był wielkim światem. Długo zastanawiałam się, czy się nadaje czy może to był
żart ?! Po miesiącu burzliwych myśli i rozmów ze swoją mamą zdecydowała się
odezwać do nich. Obie uznały, że warto spróbować, bo wiedziały, że w życiu
lepiej żałować próby niż straconej okazji. Pojechały do agencji, gdzie od razu
zaproponowano jej kontrakt, co było dla niej bardzo szokujące. Pierwszy wyjazd
samolotowy miała w wakacje do Japonii. Wracała pod koniec września. Wyznała, że
pierwszą klasę liceum ukończyła bez większych problemów, w drugiej natomiast
zaczęły się schody. Podpisała kontrakt dla marki ZARA i wylatywała z Polski co
dwa, trzy tygodnie. Nie była w stanie zaliczać wszystkich kartkówek czy
sprawdzianów mimo że jej szkoła była bardzo pomocna. Miała też wsparcie klasy,
bo codziennie otrzymywała maile ze skanami zeszytów, by mogła sobie przeczytać
notatki. Jednak nie było jej w szkole na tyle dużo, że zaległości zamiast się
minimalizować, rosły na potęgę. Wtedy nauczyciele poradzili jej, aby zmieniła
szkołę, bo jeżeli kuratorium zainteresuje się i sprawdzi jej nieobecności to
zarówno ona, jak i oni będą mieć problemy.. . Na szkolnym korytarzu zawsze była
dziewczyną w trampkach z plecakiem. Nigdy nie obnosiła się z tym, że jest
modelką.., nawet nie rozmawiała o tym. Skromność to jej drugie imię, co w tym
świecie bardzo się ceni. Zapytana o pierwszy wylot odpowiedziała, że bała się
niesamowicie i do dnia dzisiejszego się boi. Pamięta swoją podróż do Chile,
gdzie leciała na półtora dnia, ale trzeba było lecieć przez wszystkie kraje - i
mimo że już wtedy bardzo dużo podróżowała - to miała i wciąż ma w sobie ten
strach przed nieznanym. Przed pierwszą podróżą pakowała ją mama. Miała ze sobą
absolutnie wszystko. Pamięta, jak jej mama mówiła: weź sobie płatki
śniadaniowe, bo to niewiadomo co w tej Japonii.. . Jej walizka mieściła nie
tylko ubrania i prywatne przedmioty, ale – właśnie – jedzenie, jakieś herbatki,
takie rzeczy, o których teraz myśli, że nigdy by ze sobą nie zabrała, bo jak
stwierdziła: po co ? przecież tam wszystko można kupić. Opowiadała, że
podróżować można na dwa sposoby: albo na rozpisane kontrakty miesięczne
dwumiesięczne albo po prostu wylatujesz do innego kraju i jesteś on stay, czyli
twoja agencja informuje potencjalnych klientów, że jesteś w mieście przez 3-4
tygodnie albo nie wiadomo jak długo - bo to zależy od ilości pracy – i chodzisz
na castingi. W Japonii była na kontrakcie, dlatego stricte musiała wypracować
określoną liczbę godzin. Dzień zaczynał się bardzo wcześnie i kończył bardzo
późno. W sezonie bardzo pracującym ma się nawet 17 castingów jednego dnia.
Zdarzyło jej się być na wyjazdowej sesji, z której wróciła po całym dniu o
godzinie 20:00 i miała jeszcze dwa castingi do zrealizowania. Wyznała, że bywa
różnie, ale Japonia jest zawsze bardzo intensywna. Wraca do Polski i tak
naprawdę nigdy nie wie, kiedy i gdzie wyleci następnym razem. Jednak zaznacza,
że to też zależy od modelki, bo to agencja jest jej menadżeringiem i pracuje
dla niej. Zapytana o to, w jakich krajach była odpowiedziała, że łatwiej byłoby
jej powiedzieć, gdzie jej nie było jeszcze. Nie była w Australii, do której
bardzo chce polecieć, bo to jej marzenie. Nie miała jeszcze okazji, ale ma
nadzieję, że wszystko przed nią. Z pewnością. Odwiedziła Japonię, od której
wszystko się zaczęło.., Afrykę (Maroko i RPA), Paryż, Londyn, Mediolan.., czyli
trzy ważne miasta w świecie mody.., Turcję, Nowy Jork, Los Angeles, San
Francisco. Wyznała, że w Ameryce Południowej była tylko w Chile niestety.. . Ma
świadomość, że w większości tych miejsc nie byłaby, gdyby nie była modelką. Te
wszystkie podróże sprawiły, że stała się dojrzalsza i niezwykle samodzielna.
Czy pojawiały się momenty zwątpienia ? Mnóstwo razy – odpowiedziała bez
zastanowienia. Z mamą wisiała – dosłownie – na telefonie i wszystkich innych
możliwych łączach, gdzie słuchała jej płaczu i starała się podtrzymać córkę na
duchu. Wyznała, że najgorsze w tym zawodzie jest to, że zaczynając tę przygodę
jest się bardzo młodym człowiekiem i łamliwym po prostu. Wtedy wszystko
bierzemy za bardzo do siebie, tym bardziej taka dziewczyna, którą się ocenia –
jej ciało i ją samą. Początkowo w wieku 18 lat miała bardzo ciężkie momenty,
które wynikały z niewiedzy, bo – jak wyznała – tego trzeba się nauczyć. Że jak
nie dostałam pracy, to nie znaczy, że się nie nadaje to znaczy, że potrzebują
innego koloru włosów, innej urody, innej osobowości. Że za chwilę dostanę
pracę, w której to ja będę odpowiednia. Zawsze miała wsparcie rodziny, która
bez wątpienia jest jej fundamentem. Jej mama jest jej największą fanką,
przekazującą więcej newsów ze świata mody niż ona sama jest w stanie wychwycić.
Zbiera wycinki z gazet, kupowała i do dnia dzisiejszego kupuje wszystkie
magazyny w Polsce, które wychodzą z jej zdjęciami. Wspomina, że zawsze pyta:
Ania, czy ty wiesz, że wyszły twoje nowe zdjęcia ? często odpowiada: tak ? nie,
nie wiem.. jeszcze nie sprawdzałam. A mama już wie – śmiejąc się zdradziła. Czy
siostra nie jest zazdrosna ? – zaciekawiona zapytałam. Otóż nie, bo jest piękna
na swój sposób, choć wyznała, że jest totalnie jej przeciwieństwem. Zaznaczyła,
że to też inna ambicja, bo jest naukowcem. Inaczej postrzega świat i zawsze
jest kibicowała i kibicuje. Była taka
sytuacja, że jej siostra przyleciała do Paryża ratować ją na Fashion Week’u,
gdzie nie miała czasu nawet zjeść. Spacerowała – mniej więcej – w miejscach, w
których miała castingi i przynosiła jej przekąski. Jak się dowiedziałam znalazła
się tam zupełnie przypadkowo. Poleciała po raz pierwszy po maturze zadowolona,
ponieważ trafiła do bardzo dobrej agencji Women. Pomyślała sobie: wow, same
dobre agencje mnie chcą, ale super. Na miejscu okazało się jednak, że trafiła
do dywizji dziewczyn, które robią showroomy, czyli prezentują kolekcję konkretnej
znanej marki kupcom. Wyznała, że to bardzo ciężka – jednocześnie - nudna praca,
ale dobrze płatna, dlatego dziewczyny się decydują. Ona była trochę
niepocieszona.. . Zadzwoniła do agencji, że już nie chce tak pracować, że
haruje jak wół i jest tym bardzo zmęczona. Wtedy pierwszy raz w życiu miała
halucynacje.. obudziła się w nocy, bo śniło jej się, że przebiera się w tych
showroom’ach. Zdarzało się też, że przebudzała się, myśląc, że już musi
wstawać.., a spała dopiero 2 h i miała jeszcze 2,5. Była wymęczona do tego
stopnia, że w jej głowie pojawiła się myśl, że wróci do domu, pójdzie na
uczelnię i zapomni o tej pracy modelki.. . Rozmawiając o tej sytuacji w agencji
została zaczepiona przez jedną z book-erek, która zapytała: kim Ty jesteś ?! Ty
jesteś u nas w agencji ?! Odpowiadając, że jest pokazała swoją książkę (czyt. portfolio).
Okazało się, że znalazła się w dywizji, w której w ogóle nie powinno jej być. I
tak z showroom’u trafiła na castingi do pokazu Haute Couture Dior’a. Wyznała,
że to jest największy prestiż dla dziewczyny, możliwość zrobienia pierwszego
pokazu exclusive. Miała 19 lat, kiedy w płaczu z showroom’ów przeszła się po
tym wybiegu.
Miło wspomina współpracę z Rafem Simonsem, dyrektorem kreatywnym w
domu mody marki Dior właśnie, z którym spędziła ogrom czasu. Wyznała, że był
człowiekiem bardzo ciężko pracującym, respektującym wszystkich i w tym
wszystkim tak bardzo ludzkim. Był człowiekiem, który jadł z modelkami kolację. Przymiarki
ubrań, wybieranie look’ów na pokaz są w okropnych godzinach np. o 2:00 w nocy. Pamięta
moment, kiedy siedziały z dziewczynami już piątą godzinę, wszystkie bardzo
głodne.. . Zwyczajnie wygląda to tak, że projektant i wszyscy inni mają przerwę
na kolację, ale Ty siedź i umieraj z głodu – opowiadała. No nie z Rafem, który
zaprosił wszystkie modelki do restauracji, by się częstowały, bo też na pewno
są głodne.. . Świetny człowiek, który pokazał, że odnosząc sukces, będąc
projektantem wysokiej klasy – bo przecież zna go cały świat – można być miłym,
po prostu ludzkim i bić brawo dla wszystkich, którzy spisali się danego dnia –
kontynuowała. Mimo że był cholernie ciężkim dniem, ale był pracą wszystkich –
dokończyła. Najlepsze spotkanie wspomina podczas swojego pierwszego pokazu dla
marki Dior. Była wtedy w line’upie, czyli w kolejce do wyjścia na wybieg między
Darią Strokous i Kasią Struss. Drugą znała, pierwszą – nie. Była bardzo
zestresowana, bo nie dość, że nigdy nie pracowała przy tak dużym pokazie to
jeszcze znalazła się wśród takich osobowości. W pewnym momencie podeszła do
niej Daria, która zaczęła opowiadać o sobie i tak zaczęły rozmawiać, co
rozładowało jej napięcie. Wtedy pomyślała: wow, jaka fajna dziewczyna. Po
pokazie okazało się, że to trzecia w rankingu top 50 modelek na całym świecie,
o czym ona nie wiedziała. Była przekonana, że to zwykła dziewczyna, która była
po prostu miła dla takiego – jak sama siebie nazwała – żółtodzioba jak ona. Światowej
sławy modelka wcale nie musiała z nią rozmawiać, a totalnie ją wyluzowała, co
do dzisiaj mile wspomina i bardzo sobie ceni. Spotkałyśmy się na kawie w
warszawskich Złotych Tarasach. Autentyczność, naturalność, szczerość i
pozytywna aura to cała ona. Zachwyciła mnie swoją osobowością od pierwszego
zdania.., a nawet spojrzenia : ) Mimochodem podczas naszej rozmowy wspomniała,
że raz potknęła się na wybiegu i prawie przewróciła. I co w takiej sytuacji ? –
zapytałam. Ze spokojem i uśmiechem odpowiedziała: przystąpiłam, wdech wydech i
poszłam dalej, nie robimy afery : ) Zapytana czym jest dla niej sukces wyznała,
że wewnętrznym spełnieniem, bo każdy sukces ma inaczej zdefiniowany. Dla jednego
jest to wstanie o poranku, a dla drugiego napisanie książki. Ona ma wiele
sukcesów w swoim życiu, ale myśli, że jeszcze wiele jest przed nią. I się nie
myli. Poprosiłam, by wymieniła trzy największe. To pierwszy pokaz wielkiej
marki Dior, edytorial (zdjęcia) do londyńskiego magazynu Self-Service i trzeci
– nie poddanie się w tym wszystkim. W pracy jako modelka poznała wiele osób,
które dużo ją nauczyły. Zrozumiała, że ludzie są jacy są, i że ich nie
zmienimy. Bez względu na to, jak traktują ją inni, najważniejsze jest dla niej
to, by żyć w zgodzie ze sobą i szanować drugiego człowieka. Bo czy ona będzie
szanowaną to nie ma dla niej żadnego znaczenia. Nie będzie z tym walczyć tylko
akceptować. W życiu towarzyszy jej myśl – dostajesz to, co dajesz i tak stara
się żyć. Wierzy, że będąc dobrym człowiekiem będą spotykać ją same dobre
rzeczy.
I chciałabym powiedzieć, że nie
można bać się marzyć, bo nigdy nie wiadomo, co się stanie.. – dodała.
Więc może i ja z siostrą na zakupy
do Arkadii pojadę – zażartowałam.
Przypadek czy zbieg okoliczności ?
Nie wiem, co decyduje o naszym życiu, ale wiem, że każde spotkanie jest święte.
Nie od ciebie zależy, czy osoba, która stanie na twojej drodze, zostanie na
niej do końca twoich dni, czy po prostu mignie jak błysk flesza i zniknie. Ale
od ciebie zależy, co zrobisz z tym, co ta osoba wniosła do twojego życia. Bo
nawet jeśli będzie to jedno czy dwa zdania – może okazać się, że były to
najważniejsze zdania w twoim życiu.. .
Być może dla kogoś ta historia
zaczyna się i kończy, ale wiedzcie, że historia Anny Cholewy nie ma jeszcze
zakończenia. Obiecuję Ci, że jeszcze o niej przeczytasz, bo to ja o niej
napiszę.
J.
Komentarze
Prześlij komentarz