Przejdź do głównej zawartości

#Anna_Cholewa


Wśród aspirujących do bycia modelkami dziewcząt zdaje się królować pogląd, że wystarczy ładna buzia, aby odnieść sukces. Takie opinie śmieszą doświadczone modelki, irytują pracowników agencji, ale przede wszystkim wprowadzają w błąd młode dziewczyny, rozpoczynające karierę w modelingu. Bez wątpienia praca modelki jest wielką odmianą dla każdej nastolatki. To prawdziwe koło fortuny. Gra, która się toczy pomiędzy tysiącami przepięknych dziewcząt. Niesie ryzyko, ale i nagrodę za wielkie poświęcenie. Bez względu na to, jak atrakcyjna jest modelka, jej sukces staje się wynikiem kilku dodatkowych elementów – poświęcenia, profesjonalnego podejścia i odrobiny szczęścia, o czym wie tej historii bohaterka.
Była w pierwszej klasie liceum. Pewnego dnia w towarzystwie mamy i siostry wybrała się na zakupy do warszawskiej Arkadii. Jak każda dziewczyna lubiła się wystroić. Delikatny makijaż i buty na podwyższeniu to elementy, o których nie mogła zapomnieć, wychodząc z domu. Ona jest osobą, która nie zwraca większej uwagi na otoczenie. Jej siostra wręcz przeciwnie. Zaczepiła pewną kobietę, zadając pytanie: przepraszam, czemu się pani patrzy tak na moją siostrę ??? Okazało się, że jest z agencji modelek i zastanawiała się, czy jej siostra jest może modelką. Odpowiedziała, że nie, nie jest modelką, kiedy ta nieśmiało wręczyła dziewczynie obok swoją wizytówkę.. .
Jak sama wyznała: świat modelek dla mnie, zwykłej dziewczyny, kończącej gimnazjum w Łomiankach i liceum w Warszawie był wielkim światem. Długo zastanawiałam się, czy się nadaje czy może to był żart ?! Po miesiącu burzliwych myśli i rozmów ze swoją mamą zdecydowała się odezwać do nich. Obie uznały, że warto spróbować, bo wiedziały, że w życiu lepiej żałować próby niż straconej okazji. Pojechały do agencji, gdzie od razu zaproponowano jej kontrakt, co było dla niej bardzo szokujące. Pierwszy wyjazd samolotowy miała w wakacje do Japonii. Wracała pod koniec września. Wyznała, że pierwszą klasę liceum ukończyła bez większych problemów, w drugiej natomiast zaczęły się schody. Podpisała kontrakt dla marki ZARA i wylatywała z Polski co dwa, trzy tygodnie. Nie była w stanie zaliczać wszystkich kartkówek czy sprawdzianów mimo że jej szkoła była bardzo pomocna. Miała też wsparcie klasy, bo codziennie otrzymywała maile ze skanami zeszytów, by mogła sobie przeczytać notatki. Jednak nie było jej w szkole na tyle dużo, że zaległości zamiast się minimalizować, rosły na potęgę. Wtedy nauczyciele poradzili jej, aby zmieniła szkołę, bo jeżeli kuratorium zainteresuje się i sprawdzi jej nieobecności to zarówno ona, jak i oni będą mieć problemy.. . Na szkolnym korytarzu zawsze była dziewczyną w trampkach z plecakiem. Nigdy nie obnosiła się z tym, że jest modelką.., nawet nie rozmawiała o tym. Skromność to jej drugie imię, co w tym świecie bardzo się ceni. Zapytana o pierwszy wylot odpowiedziała, że bała się niesamowicie i do dnia dzisiejszego się boi. Pamięta swoją podróż do Chile, gdzie leciała na półtora dnia, ale trzeba było lecieć przez wszystkie kraje - i mimo że już wtedy bardzo dużo podróżowała - to miała i wciąż ma w sobie ten strach przed nieznanym. Przed pierwszą podróżą pakowała ją mama. Miała ze sobą absolutnie wszystko. Pamięta, jak jej mama mówiła: weź sobie płatki śniadaniowe, bo to niewiadomo co w tej Japonii.. . Jej walizka mieściła nie tylko ubrania i prywatne przedmioty, ale – właśnie – jedzenie, jakieś herbatki, takie rzeczy, o których teraz myśli, że nigdy by ze sobą nie zabrała, bo jak stwierdziła: po co ? przecież tam wszystko można kupić. Opowiadała, że podróżować można na dwa sposoby: albo na rozpisane kontrakty miesięczne dwumiesięczne albo po prostu wylatujesz do innego kraju i jesteś on stay, czyli twoja agencja informuje potencjalnych klientów, że jesteś w mieście przez 3-4 tygodnie albo nie wiadomo jak długo - bo to zależy od ilości pracy – i chodzisz na castingi. W Japonii była na kontrakcie, dlatego stricte musiała wypracować określoną liczbę godzin. Dzień zaczynał się bardzo wcześnie i kończył bardzo późno. W sezonie bardzo pracującym ma się nawet 17 castingów jednego dnia. Zdarzyło jej się być na wyjazdowej sesji, z której wróciła po całym dniu o godzinie 20:00 i miała jeszcze dwa castingi do zrealizowania. Wyznała, że bywa różnie, ale Japonia jest zawsze bardzo intensywna. Wraca do Polski i tak naprawdę nigdy nie wie, kiedy i gdzie wyleci następnym razem. Jednak zaznacza, że to też zależy od modelki, bo to agencja jest jej menadżeringiem i pracuje dla niej. Zapytana o to, w jakich krajach była odpowiedziała, że łatwiej byłoby jej powiedzieć, gdzie jej nie było jeszcze. Nie była w Australii, do której bardzo chce polecieć, bo to jej marzenie. Nie miała jeszcze okazji, ale ma nadzieję, że wszystko przed nią. Z pewnością. Odwiedziła Japonię, od której wszystko się zaczęło.., Afrykę (Maroko i RPA), Paryż, Londyn, Mediolan.., czyli trzy ważne miasta w świecie mody.., Turcję, Nowy Jork, Los Angeles, San Francisco. Wyznała, że w Ameryce Południowej była tylko w Chile niestety.. . Ma świadomość, że w większości tych miejsc nie byłaby, gdyby nie była modelką. Te wszystkie podróże sprawiły, że stała się dojrzalsza i niezwykle samodzielna. Czy pojawiały się momenty zwątpienia ? Mnóstwo razy – odpowiedziała bez zastanowienia. Z mamą wisiała – dosłownie – na telefonie i wszystkich innych możliwych łączach, gdzie słuchała jej płaczu i starała się podtrzymać córkę na duchu. Wyznała, że najgorsze w tym zawodzie jest to, że zaczynając tę przygodę jest się bardzo młodym człowiekiem i łamliwym po prostu. Wtedy wszystko bierzemy za bardzo do siebie, tym bardziej taka dziewczyna, którą się ocenia – jej ciało i ją samą. Początkowo w wieku 18 lat miała bardzo ciężkie momenty, które wynikały z niewiedzy, bo – jak wyznała – tego trzeba się nauczyć. Że jak nie dostałam pracy, to nie znaczy, że się nie nadaje to znaczy, że potrzebują innego koloru włosów, innej urody, innej osobowości. Że za chwilę dostanę pracę, w której to ja będę odpowiednia. Zawsze miała wsparcie rodziny, która bez wątpienia jest jej fundamentem. Jej mama jest jej największą fanką, przekazującą więcej newsów ze świata mody niż ona sama jest w stanie wychwycić. Zbiera wycinki z gazet, kupowała i do dnia dzisiejszego kupuje wszystkie magazyny w Polsce, które wychodzą z jej zdjęciami. Wspomina, że zawsze pyta: Ania, czy ty wiesz, że wyszły twoje nowe zdjęcia ? często odpowiada: tak ? nie, nie wiem.. jeszcze nie sprawdzałam. A mama już wie – śmiejąc się zdradziła. Czy siostra nie jest zazdrosna ? – zaciekawiona zapytałam. Otóż nie, bo jest piękna na swój sposób, choć wyznała, że jest totalnie jej przeciwieństwem. Zaznaczyła, że to też inna ambicja, bo jest naukowcem. Inaczej postrzega świat i zawsze jest kibicowała i kibicuje.  Była taka sytuacja, że jej siostra przyleciała do Paryża ratować ją na Fashion Week’u, gdzie nie miała czasu nawet zjeść. Spacerowała – mniej więcej – w miejscach, w których miała castingi i przynosiła jej przekąski. Jak się dowiedziałam znalazła się tam zupełnie przypadkowo. Poleciała po raz pierwszy po maturze zadowolona, ponieważ trafiła do bardzo dobrej agencji Women. Pomyślała sobie: wow, same dobre agencje mnie chcą, ale super. Na miejscu okazało się jednak, że trafiła do dywizji dziewczyn, które robią showroomy, czyli prezentują kolekcję konkretnej znanej marki kupcom. Wyznała, że to bardzo ciężka – jednocześnie - nudna praca, ale dobrze płatna, dlatego dziewczyny się decydują. Ona była trochę niepocieszona.. . Zadzwoniła do agencji, że już nie chce tak pracować, że haruje jak wół i jest tym bardzo zmęczona. Wtedy pierwszy raz w życiu miała halucynacje.. obudziła się w nocy, bo śniło jej się, że przebiera się w tych showroom’ach. Zdarzało się też, że przebudzała się, myśląc, że już musi wstawać.., a spała dopiero 2 h i miała jeszcze 2,5. Była wymęczona do tego stopnia, że w jej głowie pojawiła się myśl, że wróci do domu, pójdzie na uczelnię i zapomni o tej pracy modelki.. . Rozmawiając o tej sytuacji w agencji została zaczepiona przez jedną z book-erek, która zapytała: kim Ty jesteś ?! Ty jesteś u nas w agencji ?! Odpowiadając, że jest pokazała swoją książkę (czyt. portfolio). Okazało się, że znalazła się w dywizji, w której w ogóle nie powinno jej być. I tak z showroom’u trafiła na castingi do pokazu Haute Couture Dior’a. Wyznała, że to jest największy prestiż dla dziewczyny, możliwość zrobienia pierwszego pokazu exclusive. Miała 19 lat, kiedy w płaczu z showroom’ów przeszła się po tym wybiegu. 


Miło wspomina współpracę z Rafem Simonsem, dyrektorem kreatywnym w domu mody marki Dior właśnie, z którym spędziła ogrom czasu. Wyznała, że był człowiekiem bardzo ciężko pracującym, respektującym wszystkich i w tym wszystkim tak bardzo ludzkim. Był człowiekiem, który jadł z modelkami kolację. Przymiarki ubrań, wybieranie look’ów na pokaz są w okropnych godzinach np. o 2:00 w nocy. Pamięta moment, kiedy siedziały z dziewczynami już piątą godzinę, wszystkie bardzo głodne.. . Zwyczajnie wygląda to tak, że projektant i wszyscy inni mają przerwę na kolację, ale Ty siedź i umieraj z głodu – opowiadała. No nie z Rafem, który zaprosił wszystkie modelki do restauracji, by się częstowały, bo też na pewno są głodne.. . Świetny człowiek, który pokazał, że odnosząc sukces, będąc projektantem wysokiej klasy – bo przecież zna go cały świat – można być miłym, po prostu ludzkim i bić brawo dla wszystkich, którzy spisali się danego dnia – kontynuowała. Mimo że był cholernie ciężkim dniem, ale był pracą wszystkich – dokończyła. Najlepsze spotkanie wspomina podczas swojego pierwszego pokazu dla marki Dior. Była wtedy w line’upie, czyli w kolejce do wyjścia na wybieg między Darią Strokous i Kasią Struss. Drugą znała, pierwszą – nie. Była bardzo zestresowana, bo nie dość, że nigdy nie pracowała przy tak dużym pokazie to jeszcze znalazła się wśród takich osobowości. W pewnym momencie podeszła do niej Daria, która zaczęła opowiadać o sobie i tak zaczęły rozmawiać, co rozładowało jej napięcie. Wtedy pomyślała: wow, jaka fajna dziewczyna. Po pokazie okazało się, że to trzecia w rankingu top 50 modelek na całym świecie, o czym ona nie wiedziała. Była przekonana, że to zwykła dziewczyna, która była po prostu miła dla takiego – jak sama siebie nazwała – żółtodzioba jak ona. Światowej sławy modelka wcale nie musiała z nią rozmawiać, a totalnie ją wyluzowała, co do dzisiaj mile wspomina i bardzo sobie ceni. Spotkałyśmy się na kawie w warszawskich Złotych Tarasach. Autentyczność, naturalność, szczerość i pozytywna aura to cała ona. Zachwyciła mnie swoją osobowością od pierwszego zdania.., a nawet spojrzenia : ) Mimochodem podczas naszej rozmowy wspomniała, że raz potknęła się na wybiegu i prawie przewróciła. I co w takiej sytuacji ? – zapytałam. Ze spokojem i uśmiechem odpowiedziała: przystąpiłam, wdech wydech i poszłam dalej, nie robimy afery : ) Zapytana czym jest dla niej sukces wyznała, że wewnętrznym spełnieniem, bo każdy sukces ma inaczej zdefiniowany. Dla jednego jest to wstanie o poranku, a dla drugiego napisanie książki. Ona ma wiele sukcesów w swoim życiu, ale myśli, że jeszcze wiele jest przed nią. I się nie myli. Poprosiłam, by wymieniła trzy największe. To pierwszy pokaz wielkiej marki Dior, edytorial (zdjęcia) do londyńskiego magazynu Self-Service i trzeci – nie poddanie się w tym wszystkim. W pracy jako modelka poznała wiele osób, które dużo ją nauczyły. Zrozumiała, że ludzie są jacy są, i że ich nie zmienimy. Bez względu na to, jak traktują ją inni, najważniejsze jest dla niej to, by żyć w zgodzie ze sobą i szanować drugiego człowieka. Bo czy ona będzie szanowaną to nie ma dla niej żadnego znaczenia. Nie będzie z tym walczyć tylko akceptować. W życiu towarzyszy jej myśl – dostajesz to, co dajesz i tak stara się żyć. Wierzy, że będąc dobrym człowiekiem będą spotykać ją same dobre rzeczy.
I chciałabym powiedzieć, że nie można bać się marzyć, bo nigdy nie wiadomo, co się stanie.. – dodała.
Więc może i ja z siostrą na zakupy do Arkadii pojadę – zażartowałam.
Przypadek czy zbieg okoliczności ? Nie wiem, co decyduje o naszym życiu, ale wiem, że każde spotkanie jest święte. Nie od ciebie zależy, czy osoba, która stanie na twojej drodze, zostanie na niej do końca twoich dni, czy po prostu mignie jak błysk flesza i zniknie. Ale od ciebie zależy, co zrobisz z tym, co ta osoba wniosła do twojego życia. Bo nawet jeśli będzie to jedno czy dwa zdania – może okazać się, że były to najważniejsze zdania w twoim życiu.. .
Być może dla kogoś ta historia zaczyna się i kończy, ale wiedzcie, że historia Anny Cholewy nie ma jeszcze zakończenia. Obiecuję Ci, że jeszcze o niej przeczytasz, bo to ja o niej napiszę.

J.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Szczęście jest wtedy, kiedy tworzysz coś, co ma wartość dla innych

Takimi zdjęciami zostałam dziś obdarowana i w takim momencie nie ma dla mnie czegoś fajniejszego niż świadomość, że ktoś ma ochotę mnie czytać na swoich wakacjach. Nigdy nie ukrywaj wiedzy, którą masz dla siebie, bo nie jest Twoja. Zawsze się nią dziel, tak by inni mogli z niej korzystać. Miałam to w głowie, pisząc tę książkę. Z każdego zrealizowanego spotkania wyniosłam wiedzę taką życiową, która już nieraz pomogła mi rozwiązać jakiś „problem” albo pozwoliła utożsamić się z sytuacją, dzięki czemu sama znalazłam rozwiązanie. Z ust „bohaterów” padło wiele ważnych słów i chciałam się nimi podzielić, przelewając je na papier. Nie jest dla ludzi wartościowe, co sądzisz na ich temat czy jakie masz opinie – prawdę mówiąc, Twoje opinie obchodzą tylko Ciebie. Ale to, co dotyczy ich samych, co ulepsza jakość ich życia – to jest coś, na czym możesz przenosić góry. Tak się nie tylko robi najlepsze biznesy, tak się też pisze najlepsze teksty. Cieszę się, bo dzięki temu zwiedziłam już tro...

LIVE YOUR DREAMS: 23 scenariusze napisane przez życie

Jestem zaskoczona za każdym razem, gdy patrzę w lewy górny róg tej okładki. Choć jak przypomnę sobie podróże po całej Polsce i długie tygodnie, gdy dzień w dzień pisałam do późnej nocy mam pewność, że to jednak nie jest żart. Impulsem do powstania tej książki była kawa z Magdaleną Górką w jednej z łomiankowskich kawiarni. Opowiadałam jej o spotkaniach, które zrealizowałam – Jagoda, z tego powinna być książka… ! – Magda, słowa są zbędne... Codziennie na swojej drodze mijamy cudotwórców. Najczęściej są przebrani za zwykłych ludzi: mówcę motywacyjnego, dyrektora, pisarza, chirurga plastyka, fryzjera stylistę, modelkę, scenarzystkę, wizażystkę, pasjonata gołębi, reportera telewizyjnego, perkusistę, aktorkę teatralną, Podziaranego Tatę, mamę Alexa, malarkę, aktora, żużlowca, siostrę, autora książki, blogerkę, rodziców, księgową. Lubię ich, dlatego zapragnęłam poznać jeszcze bliżej. I tak od słowa do słowa czułam coraz większe flow, zaufanie i pasję. Kiedyś usłyszałam, że ludzie c...

Jesteśmy produktem opowieści, którą sami sobie tworzymy

23 lipca w swoje 23 urodziny wydałam książkę LIVE YOUR DREAMS: 23 scenariusze napisane przez życie. Kilka miesięcy temu wzięłam udział w plebiscycie organizowanym przez Imperium Kobiet na Książkę Roku 2019. Sto procent głosów zostało rozłożone na dwunastu zgłoszonych autorów w konkursie. Moja pierwsza książka zdobyła wspaniałe drugie miejsce, zdobywając 23% głosów. Przypadek? Nie sądzę.  Kiedyś przeczytałam, że liczby to podstawowe narzędzia, którymi anioły posługują się w komunikacji z nami. Postanowiłam zaspokoić swoją ciekawość i tak zaczerpnęłam wiedzy. Anielska liczba 23 składa się z energii i atrybutów cyfry 2 i cyfry 3. Cyfra 2 rezonuje z równowagą, dyplomacją i współpracą, wiarą i zaufaniem, wnikliwością i wrażliwością, partnerstwem i relacjami z innymi, obowiązkiem i służbą, zachętą i szczęściem oraz dążeniem do celu życiowego (realizacją swoich życzeń, marzeń) i misji duszy, wypełnieniem planu Boskiego. Cyfra 3 przynosi wibrację radości i optymizmu, ekspansję i wzr...