Przejdź do głównej zawartości

#Magdalena_Wójcik


W wiosce pod Krakowem, gdzie mieszkała jej babcia, ona jako mała dziewczynka wyobrażała sobie piękny „luksusowy” świat. Chciała żyć w pewnym miejscu, gdzie jest szum oceanu, którego nigdy jeszcze nie słyszała. Następnie w jej głowie pojawiła się wizja bycia aktorką, której rodzice nie popierali, komentując: nie mamy żadnych znajomości. To były te czasy, w których one najczęściej otwierały drogę do kariery. Z racji tego, że wywodzi się z rodziny, która była osadzona w pragmatycznych zawodach – mama farmaceutka i większość rodziny związana ze środowiskiem medycznym – w grę wchodziła farmacja albo kierunek medyczny, ewentualnie handel zagraniczny, który akceptował jej tata. Historie, które ją nie interesowały. W szkole miała pierwsze miejsca w konkursach recytatorskich. Wspomniała, że był moment, kiedy dyrektorka szkoły poprosiła jej rodziców, aby zapisali ją do szkoły aktorskiej. Oni powiedzieli, że nie. Ona z kolei nie miała wówczas w sobie tyle siły i determinacji, żeby się przeciwstawiać. Poddała się, akceptując to, że będzie wykonywać zawód bardziej rozsądny - w ich odczuciu – który pozwoli jej zarabiać pieniądze. W jej rodzinnym domu skupiano ogromną uwagę na naukę, co wtedy ograniczało ją do nawiązywania relacji z rówieśnikami. Wyznała, że dzisiaj jest szalenie wdzięczna rodzicom, bo nauczyli ją dyscypliny. Zaznacza, że właśnie po to jest okres dojrzewania u każdego z nas, żeby potrafić dostrzec, że pewne rzeczy nas ukształtowały. Że nałożyły nam pewien rytm podejścia do swojego zawodowego życia. Zdradziła, że przygotowując się do swoich wystąpień mentoringowych przeanalizowała swoje nastawienie do życia i na pewno od dziecka była liderem. W przedszkolu miała swoją „bandę”, która malowała znaczki tak samo jak ona, by przynależeć do grupy, którą tworzyła. Później dorastając niejednokrotnie była przewodniczącą szkoły. Jednak czasy liceum były takimi, że bycie innym bardziej utrudniało funkcjonowanie niż ułatwiało. Liceum w Jaworznie, pod Katowicami, do którego uczęszczała było szkołą, która miała bardzo mocno skoncentrowany cel na naukę. Chęć wyróżnienia się, posiadanie własnego zdania, interpretowanie według własnych wyobrażeń wierszy czy jakichkolwiek aspektów literatury było absolutnie niedopuszczalne. Wtedy chęć bycia liderem bardzo mocno w sobie stłumiła. Stwierdziła, że chyba lepiej będzie dla niej nie wychylać się, jeżeli jej zdanie spotykało się z bardzo mocnym oporem nauczycieli, przez co dostawała złe oceny. W tamtym czasie ukończone liceum było w pewnym sensie przepustką na studia.  Tylko ona po czterech latach nauki, dostając dobre oceny, boksując się z tą swoją niezależnością – która była u niej bardzo mocno zakorzeniona, a która została silnie przytłumiona – wiedziała, że mając możliwość studiowania w szkole publicznej nie spędzi ani jednego dnia w starym systemie edukacji. Postanowiła, że będzie też pracować. Słusznie zaznacza, że dzisiaj studia zaoczne są czymś bardzo naturalnym, a nawet pożądanym, żeby student uczył się i jednocześnie pracował. Bo wykazuje się tym, że jest przedsiębiorczy i zaradny, co świadczy o jego kreatywności i samodyscyplinie. Wtedy studia zaoczne były dla osób, które nie dostały się na dzienne, albo nie było ich stać na publiczne. W tamtym momencie po raz pierwszy bardzo mocno zaakcentowała rodzicom swoją niezależność, ponieważ z pełną świadomością zakomunikowała, że nie pójdzie na studia zaoczne tylko odważy się i pójdzie na studia prywatne. Ta decyzja spotkała się z ogromnym buntem ze strony jej taty, który stwierdził, że nigdzie nie dostanie pracy. Że ma mieć świadomość, że przy takim zachowaniu nie ma opcji, żeby gdziekolwiek została zatrudniona. To były czasy, kiedy pracy za dużo na rynku nie było, a w dodatku to był rynek pracodawcy, nie pracownika. Jednego dnia wydrukowała swoje CV i chodziła w różne miejsca – punkt po punkcie – pytając o pracę. Nie chciano jej przyjąć nawet na staż, ponieważ miała dziewiętnaście lat. Marzyła o pracy w sklepie spożywczym, ale nikt nie chciał jej zatrudnić, bo nie miała doświadczenia. Ostatecznie zgodziła się bezpłatnie przyjąć do sklepu z luksusową odzieżą. Właścicielka obdarzyła ją zaufaniem i powiedziała, że może spróbować za darmo, a jak trochę popracuje to może coś z niej będzie. Nie do pomyślenia – skomentowałam.., ale tak wtedy było - szybko zareagowała. Nigdy nie bałam się pracować, więc nie bałam się w to zaangażować – dokończyła. Później dostała umowę o pracę i do dzisiaj pamięta swoje pierwsze wynagrodzenie na niej: 580 zł. Wiedziała jedno, że chce pracować; że chce być samodzielną; że chce się umieć utrzymać. Zaczęła więc studiować zaocznie, dała się poznać i uczelniany kolega zarekomendował ją do pracy w firmie leasingowej. Kompletnie wtedy nie wiedziała, co to jest ten leasing.. dodatkowo to był dopiero moment tworzenia się rynku bankowo – leasingowego w Polsce. Dostała tę pracę i wyznała, że wtedy zaczęła się tak naprawdę kształtować jako osoba. Dzięki mocnym cechom charakteru potrafiła konsekwentnie budować kolejne etapy swojego rozwoju. Była – i jest – uważnym obserwatorem, dlatego jeżeli ktoś źle potraktował inną osobę, źle się zachował, zawsze robiła mentalną notatkę: pamiętaj Madziu, żeby tak nie robić. Mocno to w sobie pielęgnowała. Do firmy dojeżdżała aż trzema autobusami (?!). Wychodziła o 5:30, żeby o 8:00 otworzyć biuro i się nie spóźnić. W domu była po godzinie 20:00.. . I tak dzień za dniem. Wyznała, że czasami ze zmęczenia przesypiała przystanek, dojeżdżała do innego miasta, z którego nie było już jak wrócić, i po prostu płakała z bezsilności. Wtedy marzyła, żeby mieć swój samochód, którym mogłaby dojeżdżać do pracy. W międzyczasie podjęła decyzję o zakupie mieszkania w kredycie. Od zawsze była kobietą bardzo pracowitą, dlatego wszystko się po kolei tworzyło, ponieważ miała osiągnięcia, dostawała premię. Ale była kobietą w środowisku bardo mocno męskim. Drobną blondynką, najmłodszą w zespole wśród samych mężczyzn. Zdradziła, że obserwując zachowania innych kobiet, wiedziała, że ona na skróty na pewno nie chce iść. Paradoksalnie ta jej delikatność sylwetki determinowała ją do silnej postawy. Czy nie była traktowana poważnie ? Otóż awanse dostawali mężczyźni, a kobieta to była taka trochę maskotka. Ponieważ była drobna, była podobnie postrzegana. Wyznała, że trudno było uwierzyć, że może być profesjonalna. Zupełnie jakby panowie nie wiedzieli, że takie aspekty jak ambicja, władza, pieniądze, prestiż czy kontrola zależą od osobowości, nie zaś od płci. Ponadto śmiem twierdzić, że kobieta taka, jak ona od początku ma komfort emocjonalny, więc rozkwita jak róża i nie potrzebuje ani premii, ani podwyżek, ani awansu, żeby przekraczać swoje granice. I ona przekraczała. Teraz wie, że ma obowiązek inspirowania kobiet; informowania ich, że mają słuchać siebie; że mają iść absolutnie nie na skróty, tylko za swoją głową. To jest klucz do tego, żeby być tam, gdzie się chce. I być odpornym na zawistne spojrzenia kobiet lub szepty mężczyzn. Dzieli się wiedzą z własnego doświadczenia. Zanim znalazła się tu, gdzie jest dzisiaj, była wysoko w strukturach banku. Stanowisko centralne dyrektora pionu. I znowu kompletnie nie damskie branże, ponieważ była dyrektorem pionu maszyn i urządzeń transportu ciężkiego. Moim zadaniem było pokazanie: nie bójcie się tego czy innego sektora, pomóżcie mu z finansowaniem, bo on się będzie dynamicznie rozwijał. To są moje argumenty za, a wy dajcie tańszy pieniądz – opowiadała.  Znowu była w sytuacji drobnej blondynki, która musi wbić się w garnitur i mówić wolno, podawać zdecydowanie rękę i nie dawać się wciągać w rozgrywki. Jak sama wyznała, na szczęście dzięki zmysłowi obserwacji osiągała bardzo dobre rezultaty w pracy z ludźmi, bez praktycznie żadnych środków finansowych. Bo choć banki są kojarzone z pieniędzmi, to wspieranie różnych sektorów bywa ograniczone limitami budżetu i czasem menedżer zderza się z sytuacją, że choć jego praca zakłada operowanie setkami tysięcy złotych, to w najgorszych kwestiach musi radzić sobie sam albo sama. Jak radziła sobie ona ? To były moje działania chałupnicze, jakieś roll upy pod pachą, kartony krówek.. – wyznała ze śmiechem. W ten sposób starała się zjednywać sobie kontrahentów. Zawsze bardzo mocno koncentrowała się na ludziach. Kiedy niezwykle skupiona opowiadała mi swoją historię, z każdym zdaniem byłam pod jej coraz większym wrażeniem. Studiowała zaocznie finanse i bankowość, pracowała w korporacji, dojeżdżając do tej pracy trzema autobusami.. To się nazywa determinacja. Siedziałam naprzeciwko takiej kobiety, którą sama chciałabym się stać. Momentem przełomowym dla niej był kurs menedżerski organizowany przez Harvard Business Review, na który wysłał ją jej pracodawca. Tam zupełnie zmieniła swoje spojrzenie na zarządzanie. Zrozumiała, że chce działać z ludźmi tak, żeby i z nich, i z siebie wyciągać najlepsze cechy i umiejętności. Prawdą jest, że Ameryka jest kolebką sprzedaży i zarządzania. Modele, które zostały przedstawione na tym długotrwałym kursie zmieniły ją całkowicie. Cały czas też utwierdzała się w przekonaniu, że jeżeli się do ludzi zwraca w sposób czytelny i z szacunkiem, to cel będzie osiągnięty. Uważa, że większość problemów w zarządzaniu firmą wynika z tego, że ktoś wysyła jakiś komunikat, ale druga osoba nie ma szans go otrzymać. Bo źle sformułowany, bo komuś zabrakło czasu na dialog. Można powiedzieć, że kariera kobiet i mężczyzn inaczej przebiega, że przedstawiciele obu płci inaczej reagują, inaczej się rozwijają, coś innego potrafią. Są różnice. W mediach krąży taki dowcip, że jak się, zaprasza mężczyznę do telewizji, to ten pyta, o której ma być, a jak się zaprasza kobietę, to ona pyta, na jaki temat będzie mówiła. To bardzo dobrze obrazuje, jakie są różnice pomiędzy kobietami i mężczyznami w świecie biznesu. Kobiety są bardziej wymagające. Nie mówię, że mężczyźni nie są. Mężczyźni szybciej się angażują, szybko podejmują decyzje. Nie sprawia im problemu to, że mają tylko część władzy. Komunikacja to podstawa, dlatego obecnie jej największym konikiem jest właśnie psychologia sprzedaży jako psychologia komunikacji. Nauczyła się, że trzeba otwarcie doceniać ludzi. Wie, że uścisk dłoni, spojrzenie prosto w oczy i powiedzenie: „jesteś the best” czyni cuda. Zaciekawiona zapytałam, jakie są jej plany na przyszłość. Bez zastanowienia odpowiedziała, że na pewno edukacja. Wierzy, że człowiek cały czas powinien się uczyć. Nie dlatego, żeby chwalić się dokumentami czy certyfikatami tylko dlatego, że nasz mózg potrzebuje bodźców, nowych wiadomości, nowej stymulacji. Ona robi to po to, żeby być partnerem dla młodych ludzi. Wyznała, że osoby z jej pokolenia boją się już młodych ludzi, którzy przychodzą do firm. A ona ? W swoim zespole ma ich mnóstwo, tak samo jak dojrzałych i starszych od siebie. Uwielbia młodych, bo – jak twierdzi – nie mają tej bariery, którą mają osoby starsze. Nie boją się, coraz częściej mają wizję i nie mają ograniczeń. Sky is the limit ! To cała Ona. Dyrektor marki Neauvia i szefowa Holistix Consulting. Magdalena Wójcik.
Mówi życiem, opowiada o swoim życiu, o swoich historiach. Mówi, jak łatwo można przeoczyć gwiazdę w swoim zespole, która wygląda jak szara myszka w kącie, ale ma ogromny potencjał.. . Wyznała, że podczas swoich szkoleń przytacza dokładne sytuacje, konkretne osoby, które spotkała na swojej drodze. Ma ogromną potrzebę dzielenia się, bo kiedyś coś komuś doradziła.. ten ktoś później dzwonił i dziękował, bo wszystko się sprawdziło. I tak się działo coraz częściej.. . I tak się dzieje i dziać będzie. Kiedyś usłyszałam, że w życiu nie liczy się oryginalność tylko autentyczność. Ona o tym wie i tego właśnie uczy. Jak to możliwe, kiedy doba ma tylko 24 h?! Tata zawsze mi powtarzał: Madziu, doba ma 24 godziny plus noc. To jest kwestia organizacji – wyznała. Zaskakujące, choć nie odpowiedzią mnie zaskoczyła. Inspirują mnie duże osobowości; uwielbiam czytać biografie takich osób, które daleko zaszły. I klucz jest wszędzie jeden: te osoby prowadzą bardzo higieniczny tryb życia. Staram się to samo czynić. Kilkanaście lat temu paliłam jak smok, palenie rzuciłam ! staram się 3-4 razy w tygodniu ćwiczyć. Biegam. I mam z tego endorfiny, podobnie jak ze spotkań, które prowadzę. Zdrowo się odżywiam, choć na pewno piję za mało wody – dokończyła ze śmiechem. Nie mogę pominąć faktu, że jest mamą szczęśliwej dwójki. Ktoś powiedział kiedyś, że nie jest ważna ilość czasu, który się spędza z dziećmi, tylko jakość tego czasu. Dlatego sama odbiera dzieci ze szkoły, sprawdza codziennie oceny więc wie, co ma z nimi opracować.., czego należy przypilnować. Sporo tego, ale wyznała, że energia, która się wytwarza – w domu czy w pracy – i satysfakcja osób - z którymi pracuje czy po prostu jest -jest niesamowita. Zawsze nakręca ją działanie. Wiedzcie, że mnie nakręciło z nią spotkanie.
Jej myślą przewodnią są jej słowa: sukces jest niczym innym jak miarą Twojej determinacji. Po tej historii trudno temu zaprzeczyć. Myśląc o tej kobiecie, mam wrażenie, że kobiety mają więcej odwagi. Nie zależy im tak bardzo na robieniu kariery, tylko na robieniu tego, co lubią czy uważają za sensowne. Właśnie dlatego kariera puka do ich drzwi. I wcale nie ma zamiaru czekać tylko wejść i zostać. Nie pracujemy tylko po to, żeby się utrzymać i realizować nasze marzenia. Pracujemy po to, żeby zmieniać świat. Ktoś powiedział mi kiedyś: Pewnego dnia będziesz dla ludzi tylko wspomnieniem. Zrób, co w twojej mocy, żeby wspominali Cię dobrze. Bo nieważne, ile władzy daje ci twoja praca – ważne, jak z niej korzystasz. Jeżeli możesz komuś pomóc, zrób to. Jeżeli możesz kogoś zranić, powstrzymaj się. Nie zdawałam sobie sprawy z potęgi tego przesłania do momentu z nią spotkania. Wszędzie są ludzie, którzy pomagają innym w potrzebie. Jej osoba pomogła mi przypomnieć sobie, że świat jest pełen pomocników. To dodaje otuchy. Przestań myśleć o tych, którzy ranią bliźnich, i skup się na pomocnikach. A jeszcze lepiej – bądź jednym z nich.
Bo istnieje siła napędowa, która jest potężniejsza niż para, elektryczność czy energia jądrowa: wola. Taką, którą ma Ona.

J. 



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Szczęście jest wtedy, kiedy tworzysz coś, co ma wartość dla innych

Takimi zdjęciami zostałam dziś obdarowana i w takim momencie nie ma dla mnie czegoś fajniejszego niż świadomość, że ktoś ma ochotę mnie czytać na swoich wakacjach. Nigdy nie ukrywaj wiedzy, którą masz dla siebie, bo nie jest Twoja. Zawsze się nią dziel, tak by inni mogli z niej korzystać. Miałam to w głowie, pisząc tę książkę. Z każdego zrealizowanego spotkania wyniosłam wiedzę taką życiową, która już nieraz pomogła mi rozwiązać jakiś „problem” albo pozwoliła utożsamić się z sytuacją, dzięki czemu sama znalazłam rozwiązanie. Z ust „bohaterów” padło wiele ważnych słów i chciałam się nimi podzielić, przelewając je na papier. Nie jest dla ludzi wartościowe, co sądzisz na ich temat czy jakie masz opinie – prawdę mówiąc, Twoje opinie obchodzą tylko Ciebie. Ale to, co dotyczy ich samych, co ulepsza jakość ich życia – to jest coś, na czym możesz przenosić góry. Tak się nie tylko robi najlepsze biznesy, tak się też pisze najlepsze teksty. Cieszę się, bo dzięki temu zwiedziłam już tro...

LIVE YOUR DREAMS: 23 scenariusze napisane przez życie

Jestem zaskoczona za każdym razem, gdy patrzę w lewy górny róg tej okładki. Choć jak przypomnę sobie podróże po całej Polsce i długie tygodnie, gdy dzień w dzień pisałam do późnej nocy mam pewność, że to jednak nie jest żart. Impulsem do powstania tej książki była kawa z Magdaleną Górką w jednej z łomiankowskich kawiarni. Opowiadałam jej o spotkaniach, które zrealizowałam – Jagoda, z tego powinna być książka… ! – Magda, słowa są zbędne... Codziennie na swojej drodze mijamy cudotwórców. Najczęściej są przebrani za zwykłych ludzi: mówcę motywacyjnego, dyrektora, pisarza, chirurga plastyka, fryzjera stylistę, modelkę, scenarzystkę, wizażystkę, pasjonata gołębi, reportera telewizyjnego, perkusistę, aktorkę teatralną, Podziaranego Tatę, mamę Alexa, malarkę, aktora, żużlowca, siostrę, autora książki, blogerkę, rodziców, księgową. Lubię ich, dlatego zapragnęłam poznać jeszcze bliżej. I tak od słowa do słowa czułam coraz większe flow, zaufanie i pasję. Kiedyś usłyszałam, że ludzie c...

Jesteśmy produktem opowieści, którą sami sobie tworzymy

23 lipca w swoje 23 urodziny wydałam książkę LIVE YOUR DREAMS: 23 scenariusze napisane przez życie. Kilka miesięcy temu wzięłam udział w plebiscycie organizowanym przez Imperium Kobiet na Książkę Roku 2019. Sto procent głosów zostało rozłożone na dwunastu zgłoszonych autorów w konkursie. Moja pierwsza książka zdobyła wspaniałe drugie miejsce, zdobywając 23% głosów. Przypadek? Nie sądzę.  Kiedyś przeczytałam, że liczby to podstawowe narzędzia, którymi anioły posługują się w komunikacji z nami. Postanowiłam zaspokoić swoją ciekawość i tak zaczerpnęłam wiedzy. Anielska liczba 23 składa się z energii i atrybutów cyfry 2 i cyfry 3. Cyfra 2 rezonuje z równowagą, dyplomacją i współpracą, wiarą i zaufaniem, wnikliwością i wrażliwością, partnerstwem i relacjami z innymi, obowiązkiem i służbą, zachętą i szczęściem oraz dążeniem do celu życiowego (realizacją swoich życzeń, marzeń) i misji duszy, wypełnieniem planu Boskiego. Cyfra 3 przynosi wibrację radości i optymizmu, ekspansję i wzr...