W wiosce pod Krakowem, gdzie
mieszkała jej babcia, ona jako mała dziewczynka wyobrażała sobie piękny
„luksusowy” świat. Chciała żyć w pewnym miejscu, gdzie jest szum oceanu,
którego nigdy jeszcze nie słyszała. Następnie w jej głowie pojawiła się wizja
bycia aktorką, której rodzice nie popierali, komentując: nie mamy żadnych
znajomości. To były te czasy, w których one najczęściej otwierały drogę do
kariery. Z racji tego, że wywodzi się z rodziny, która była osadzona w
pragmatycznych zawodach – mama farmaceutka i większość rodziny związana ze
środowiskiem medycznym – w grę wchodziła farmacja albo kierunek medyczny,
ewentualnie handel zagraniczny, który akceptował jej tata. Historie, które ją
nie interesowały. W szkole miała pierwsze miejsca w konkursach recytatorskich.
Wspomniała, że był moment, kiedy dyrektorka szkoły poprosiła jej rodziców, aby
zapisali ją do szkoły aktorskiej. Oni powiedzieli, że nie. Ona z kolei nie
miała wówczas w sobie tyle siły i determinacji, żeby się przeciwstawiać. Poddała
się, akceptując to, że będzie wykonywać zawód bardziej rozsądny - w ich
odczuciu – który pozwoli jej zarabiać pieniądze. W jej rodzinnym domu skupiano
ogromną uwagę na naukę, co wtedy ograniczało ją do nawiązywania relacji z
rówieśnikami. Wyznała, że dzisiaj jest szalenie wdzięczna rodzicom, bo nauczyli
ją dyscypliny. Zaznacza, że właśnie po to jest okres dojrzewania u każdego z
nas, żeby potrafić dostrzec, że pewne rzeczy nas ukształtowały. Że nałożyły nam
pewien rytm podejścia do swojego zawodowego życia. Zdradziła, że przygotowując
się do swoich wystąpień mentoringowych przeanalizowała swoje nastawienie do
życia i na pewno od dziecka była liderem. W przedszkolu miała swoją „bandę”,
która malowała znaczki tak samo jak ona, by przynależeć do grupy, którą
tworzyła. Później dorastając niejednokrotnie była przewodniczącą szkoły. Jednak
czasy liceum były takimi, że bycie innym bardziej utrudniało funkcjonowanie niż
ułatwiało. Liceum w Jaworznie, pod Katowicami, do którego uczęszczała było
szkołą, która miała bardzo mocno skoncentrowany cel na naukę. Chęć wyróżnienia
się, posiadanie własnego zdania, interpretowanie według własnych wyobrażeń
wierszy czy jakichkolwiek aspektów literatury było absolutnie niedopuszczalne. Wtedy
chęć bycia liderem bardzo mocno w sobie stłumiła. Stwierdziła, że chyba lepiej
będzie dla niej nie wychylać się, jeżeli jej zdanie spotykało się z bardzo
mocnym oporem nauczycieli, przez co dostawała złe oceny. W tamtym czasie
ukończone liceum było w pewnym sensie przepustką na studia. Tylko ona po czterech latach nauki, dostając
dobre oceny, boksując się z tą swoją niezależnością – która była u niej bardzo
mocno zakorzeniona, a która została silnie przytłumiona – wiedziała, że mając
możliwość studiowania w szkole publicznej nie spędzi ani jednego dnia w starym
systemie edukacji. Postanowiła, że będzie też pracować. Słusznie zaznacza, że
dzisiaj studia zaoczne są czymś bardzo naturalnym, a nawet pożądanym, żeby
student uczył się i jednocześnie pracował. Bo wykazuje się tym, że jest przedsiębiorczy
i zaradny, co świadczy o jego kreatywności i samodyscyplinie. Wtedy studia
zaoczne były dla osób, które nie dostały się na dzienne, albo nie było ich stać
na publiczne. W tamtym momencie po raz pierwszy bardzo mocno zaakcentowała
rodzicom swoją niezależność, ponieważ z pełną świadomością zakomunikowała, że
nie pójdzie na studia zaoczne tylko odważy się i pójdzie na studia prywatne. Ta
decyzja spotkała się z ogromnym buntem ze strony jej taty, który stwierdził, że
nigdzie nie dostanie pracy. Że ma mieć świadomość, że przy takim zachowaniu nie
ma opcji, żeby gdziekolwiek została zatrudniona. To były czasy, kiedy pracy za
dużo na rynku nie było, a w dodatku to był rynek pracodawcy, nie pracownika. Jednego
dnia wydrukowała swoje CV i chodziła w różne miejsca – punkt po punkcie –
pytając o pracę. Nie chciano jej przyjąć nawet na staż, ponieważ miała
dziewiętnaście lat. Marzyła o pracy w sklepie spożywczym, ale nikt nie chciał
jej zatrudnić, bo nie miała doświadczenia. Ostatecznie zgodziła się bezpłatnie
przyjąć do sklepu z luksusową odzieżą. Właścicielka obdarzyła ją zaufaniem i
powiedziała, że może spróbować za darmo, a jak trochę popracuje to może coś z
niej będzie. Nie do pomyślenia – skomentowałam.., ale tak wtedy było - szybko zareagowała. Nigdy nie bałam się pracować, więc nie bałam się w to zaangażować –
dokończyła. Później dostała umowę o pracę i do dzisiaj pamięta swoje pierwsze
wynagrodzenie na niej: 580 zł. Wiedziała jedno, że chce pracować; że chce być
samodzielną; że chce się umieć utrzymać. Zaczęła więc studiować zaocznie, dała
się poznać i uczelniany kolega zarekomendował ją do pracy w firmie leasingowej.
Kompletnie wtedy nie wiedziała, co to jest ten leasing.. dodatkowo to był
dopiero moment tworzenia się rynku bankowo – leasingowego w Polsce. Dostała tę
pracę i wyznała, że wtedy zaczęła się tak naprawdę kształtować jako osoba.
Dzięki mocnym cechom charakteru potrafiła konsekwentnie budować kolejne etapy swojego
rozwoju. Była – i jest – uważnym obserwatorem, dlatego jeżeli ktoś źle
potraktował inną osobę, źle się zachował, zawsze robiła mentalną notatkę:
pamiętaj Madziu, żeby tak nie robić. Mocno to w sobie pielęgnowała. Do firmy
dojeżdżała aż trzema autobusami (?!). Wychodziła o 5:30, żeby o 8:00 otworzyć
biuro i się nie spóźnić. W domu była po godzinie 20:00.. . I tak dzień za
dniem. Wyznała, że czasami ze zmęczenia przesypiała przystanek, dojeżdżała do
innego miasta, z którego nie było już jak wrócić, i po prostu płakała z
bezsilności. Wtedy marzyła, żeby mieć swój samochód, którym mogłaby dojeżdżać
do pracy. W międzyczasie podjęła decyzję o zakupie mieszkania w kredycie. Od
zawsze była kobietą bardzo pracowitą, dlatego wszystko się po kolei tworzyło,
ponieważ miała osiągnięcia, dostawała premię. Ale była kobietą w środowisku
bardo mocno męskim. Drobną blondynką, najmłodszą w zespole wśród samych
mężczyzn. Zdradziła, że obserwując zachowania innych kobiet, wiedziała, że ona
na skróty na pewno nie chce iść. Paradoksalnie ta jej delikatność sylwetki
determinowała ją do silnej postawy. Czy nie była traktowana poważnie ? Otóż awanse
dostawali mężczyźni, a kobieta to była taka trochę maskotka. Ponieważ była drobna,
była podobnie postrzegana. Wyznała, że trudno było uwierzyć, że może być
profesjonalna. Zupełnie jakby panowie nie wiedzieli, że takie aspekty jak
ambicja, władza, pieniądze, prestiż czy kontrola zależą od osobowości, nie zaś
od płci. Ponadto śmiem twierdzić, że kobieta taka, jak ona od początku ma komfort
emocjonalny, więc rozkwita jak róża i nie potrzebuje ani premii, ani podwyżek,
ani awansu, żeby przekraczać swoje granice. I ona przekraczała. Teraz wie, że
ma obowiązek inspirowania kobiet; informowania ich, że mają słuchać siebie; że
mają iść absolutnie nie na skróty, tylko za swoją głową. To jest klucz do tego,
żeby być tam, gdzie się chce. I być odpornym na zawistne spojrzenia kobiet lub
szepty mężczyzn. Dzieli się wiedzą z własnego doświadczenia. Zanim znalazła się
tu, gdzie jest dzisiaj, była wysoko w strukturach banku. Stanowisko centralne
dyrektora pionu. I znowu kompletnie nie damskie branże, ponieważ była
dyrektorem pionu maszyn i urządzeń transportu ciężkiego. Moim zadaniem było pokazanie: nie bójcie się tego czy innego sektora,
pomóżcie mu z finansowaniem, bo on się będzie dynamicznie rozwijał. To są moje
argumenty za, a wy dajcie tańszy pieniądz – opowiadała. Znowu była w sytuacji drobnej blondynki, która
musi wbić się w garnitur i mówić wolno, podawać zdecydowanie rękę i nie dawać
się wciągać w rozgrywki. Jak sama wyznała, na szczęście dzięki zmysłowi
obserwacji osiągała bardzo dobre rezultaty w pracy z ludźmi, bez praktycznie
żadnych środków finansowych. Bo choć banki są kojarzone z pieniędzmi, to
wspieranie różnych sektorów bywa ograniczone limitami budżetu i czasem menedżer
zderza się z sytuacją, że choć jego praca zakłada operowanie setkami tysięcy
złotych, to w najgorszych kwestiach musi radzić sobie sam albo sama. Jak
radziła sobie ona ? To były moje
działania chałupnicze, jakieś roll upy pod pachą, kartony krówek.. –
wyznała ze śmiechem. W ten sposób starała się zjednywać sobie kontrahentów.
Zawsze bardzo mocno koncentrowała się na ludziach. Kiedy niezwykle skupiona
opowiadała mi swoją historię, z każdym zdaniem byłam pod jej coraz większym
wrażeniem. Studiowała zaocznie finanse i bankowość, pracowała w korporacji,
dojeżdżając do tej pracy trzema autobusami.. To się nazywa determinacja. Siedziałam
naprzeciwko takiej kobiety, którą sama chciałabym się stać. Momentem
przełomowym dla niej był kurs menedżerski organizowany przez Harvard Business
Review, na który wysłał ją jej pracodawca. Tam zupełnie zmieniła swoje spojrzenie
na zarządzanie. Zrozumiała, że chce działać z ludźmi tak, żeby i z nich, i z
siebie wyciągać najlepsze cechy i umiejętności. Prawdą jest, że Ameryka jest
kolebką sprzedaży i zarządzania. Modele, które zostały przedstawione na tym
długotrwałym kursie zmieniły ją całkowicie. Cały czas też utwierdzała się w
przekonaniu, że jeżeli się do ludzi zwraca w sposób czytelny i z szacunkiem, to
cel będzie osiągnięty. Uważa, że większość problemów w zarządzaniu firmą wynika
z tego, że ktoś wysyła jakiś komunikat, ale druga osoba nie ma szans go
otrzymać. Bo źle sformułowany, bo komuś zabrakło czasu na dialog. Można
powiedzieć, że kariera kobiet i mężczyzn inaczej przebiega, że przedstawiciele
obu płci inaczej reagują, inaczej się rozwijają, coś innego potrafią. Są
różnice. W mediach krąży taki dowcip, że jak się, zaprasza mężczyznę do
telewizji, to ten pyta, o której ma być, a jak się zaprasza kobietę, to ona
pyta, na jaki temat będzie mówiła. To bardzo dobrze obrazuje, jakie są różnice
pomiędzy kobietami i mężczyznami w świecie biznesu. Kobiety są bardziej
wymagające. Nie mówię, że mężczyźni nie są. Mężczyźni szybciej się angażują,
szybko podejmują decyzje. Nie sprawia im problemu to, że mają tylko część
władzy. Komunikacja to podstawa, dlatego obecnie jej największym konikiem jest
właśnie psychologia sprzedaży jako psychologia komunikacji. Nauczyła się, że
trzeba otwarcie doceniać ludzi. Wie, że uścisk dłoni, spojrzenie prosto w oczy
i powiedzenie: „jesteś the best” czyni cuda. Zaciekawiona zapytałam, jakie są
jej plany na przyszłość. Bez zastanowienia odpowiedziała, że na pewno edukacja.
Wierzy, że człowiek cały czas powinien się uczyć. Nie dlatego, żeby chwalić się
dokumentami czy certyfikatami tylko dlatego, że nasz mózg potrzebuje bodźców,
nowych wiadomości, nowej stymulacji. Ona robi to po to, żeby być partnerem dla
młodych ludzi. Wyznała, że osoby z jej pokolenia boją się już młodych ludzi,
którzy przychodzą do firm. A ona ? W swoim zespole ma ich mnóstwo, tak samo jak
dojrzałych i starszych od siebie. Uwielbia młodych, bo – jak twierdzi – nie
mają tej bariery, którą mają osoby starsze. Nie boją się, coraz częściej mają
wizję i nie mają ograniczeń. Sky is the limit ! To cała Ona. Dyrektor marki
Neauvia i szefowa Holistix Consulting. Magdalena Wójcik.
Mówi życiem, opowiada o swoim
życiu, o swoich historiach. Mówi, jak łatwo można przeoczyć gwiazdę w swoim
zespole, która wygląda jak szara myszka w kącie, ale ma ogromny potencjał.. .
Wyznała, że podczas swoich szkoleń przytacza dokładne sytuacje, konkretne
osoby, które spotkała na swojej drodze. Ma ogromną potrzebę dzielenia się, bo
kiedyś coś komuś doradziła.. ten ktoś później dzwonił i dziękował, bo wszystko
się sprawdziło. I tak się działo coraz częściej.. . I tak się dzieje i dziać
będzie. Kiedyś usłyszałam, że w życiu nie liczy się oryginalność tylko autentyczność.
Ona o tym wie i tego właśnie uczy. Jak to możliwe, kiedy doba ma tylko 24 h?! Tata zawsze mi powtarzał: Madziu, doba ma 24
godziny plus noc. To jest kwestia organizacji – wyznała. Zaskakujące, choć
nie odpowiedzią mnie zaskoczyła. Inspirują
mnie duże osobowości; uwielbiam czytać biografie takich osób, które daleko
zaszły. I klucz jest wszędzie jeden: te osoby prowadzą bardzo higieniczny tryb
życia. Staram się to samo czynić. Kilkanaście lat temu paliłam jak smok,
palenie rzuciłam ! staram się 3-4 razy w tygodniu ćwiczyć. Biegam. I mam z tego
endorfiny, podobnie jak ze spotkań, które prowadzę. Zdrowo się odżywiam, choć
na pewno piję za mało wody – dokończyła ze śmiechem. Nie mogę pominąć
faktu, że jest mamą szczęśliwej dwójki. Ktoś powiedział kiedyś, że nie jest
ważna ilość czasu, który się spędza z dziećmi, tylko jakość tego czasu. Dlatego
sama odbiera dzieci ze szkoły, sprawdza codziennie oceny więc wie, co ma z nimi
opracować.., czego należy przypilnować. Sporo tego, ale wyznała, że energia, która
się wytwarza – w domu czy w pracy – i satysfakcja osób - z którymi pracuje czy
po prostu jest -jest niesamowita. Zawsze nakręca ją działanie. Wiedzcie, że
mnie nakręciło z nią spotkanie.
Jej myślą przewodnią są jej słowa:
sukces jest niczym innym jak miarą Twojej determinacji. Po tej historii trudno
temu zaprzeczyć. Myśląc o tej kobiecie, mam wrażenie, że kobiety mają więcej
odwagi. Nie zależy im tak bardzo na robieniu kariery, tylko na robieniu tego,
co lubią czy uważają za sensowne. Właśnie dlatego kariera puka do ich drzwi. I
wcale nie ma zamiaru czekać tylko wejść i zostać. Nie pracujemy tylko po to,
żeby się utrzymać i realizować nasze marzenia. Pracujemy po to, żeby zmieniać
świat. Ktoś powiedział mi kiedyś: Pewnego
dnia będziesz dla ludzi tylko wspomnieniem. Zrób, co w twojej mocy, żeby
wspominali Cię dobrze. Bo nieważne, ile władzy daje ci twoja praca – ważne,
jak z niej korzystasz. Jeżeli możesz
komuś pomóc, zrób to. Jeżeli możesz kogoś zranić, powstrzymaj się. Nie
zdawałam sobie sprawy z potęgi tego przesłania do momentu z nią spotkania.
Wszędzie są ludzie, którzy pomagają innym w potrzebie. Jej osoba pomogła mi
przypomnieć sobie, że świat jest pełen pomocników. To dodaje otuchy. Przestań
myśleć o tych, którzy ranią bliźnich, i skup się na pomocnikach. A jeszcze
lepiej – bądź jednym z nich.
Bo istnieje siła napędowa, która
jest potężniejsza niż para, elektryczność czy energia jądrowa: wola. Taką,
którą ma Ona.
J.
Komentarze
Prześlij komentarz